Napluć, narzygać, zohydzić, zdeptać i poczuć się lepiej...
O co tu chodzi?
Ja przeżyłem wiele fantastycznych rzeczy wśród ŚJ i do tej pory miło je wspominam.
Jestem krytykiem nauk WTS i mam wiele osobistych powodów żeby wytykać im błędy, ale nie rozumiem tych agresywnych wpisów.
Byłem starszym zboru, który wykluczał i napominał. Nie czuję z tego powodu żalu, należało się im.
Pamiętajcie, że wszyscy byliście w tym gównie i wszyscy klaskaliście głośno przy byle traktacie.
Teraz łatwo jest krytykować i oczerniać. Ale co z tymi, którzy tam pozostali?
Długo myślałam nad Twoim postem.Wetknąłeś kij w mrowisko,no,może raczej patyk,ale jednak...Jednak ciśnienie mi podniosłeś.
Dlaczego"plujemy,rzygamy,zdeptujemy..."? Czy tylko po to,by "poczuć się lepiej"? Być może. Może jest to dla nas rodzaj terapii,może przy okazji chcemy ostrzec tych,którzy się tam wybierają,że przynależność do organizacji-oprócz niewątpliwych zalet-ma też mnóstwo poważnych wad,które wychodzą po czasie?
My również możemy zgodnie z prawdę powiedzieć,że w org. przeżyliśmy wiele dobrego.To fakt,były też miłe chwile,coś cennego zyskaliśmy...
Tylko ile z tego "dobrego" było podyktowane szczerością?
Podam przykład: mnie na początku urzekło,że zostając śJ zyskuję rodzinę.Co prawda duchową rodzinę,ale przekonywano mnie-a ja w to uwierzyłam-że ci ludzie murem będą stać za mną,a więzy,jakie nas połączyły zrekompensują mi fakt utraty mojej cielesnej rodziny.Bajka! Nic,tylko żyć i nie umierać...
Niestety,czas zweryfikował te deklaracje i okazało się,że miłość,owszem jest,ale WARUNKOWA. Czyli co,mam rodzinę duchową,ale tylko wtedy,gdy będę tańczyć tak,jak mi zagrają? Moja rodzina akceptowała mnie bezwarunkowo i nikt się mnie nie wyrzekł,bo miałam czelność pójść swoją drogą...I to jest właśnie RODZINA!
Obserwując swoich braci w wierze-ich oddanie Bogu,zaangażowanie,zmaganie się z własnymi słabościami czułam się autentycznie zbudowana.Tak,to był kolejny pozytywny przejaw bycia w organizacji.Być z tymi ludźmi i razem z nimi dążyć do czegoś pięknego.
Niestety,z czasem okazało się,że brat X nie zmaga się ze swoimi słabościami tak,jak wszystkim opowiadał,lecz prowadzi podwójne życie i ma z tego ubaw.Siostra Y ściśle trzymała się "mierników Jehowy"zawstydzając wielu z nas,słabych duchowo,lecz KTÓREGOŚ DNIA ODKRYŁAM,ŻE TYLKO ŚWIETNIE SIĘ KAMUFLOWAŁA. Napisałam to z włączonym caps lockiem,bo to mój krzyk rozpaczy! Nie wiesz,Marku,jak ja strasznie cierpiałam,bo po tej osobie się tego nie spodziewałam,była mi bardzo bliska.Ona sama tylko mnie poprosiła,bym nie mówiła nic braciom w zborze...
Takich przykładów mogłabym podać mnóstwo,ale po co?
Tak,żyliśmy inaczej,niż reszta świata,prowadziliśmy się (względnie) moralnie,nie było ekscesów itp.Generalnie było dobrze.
Tylko ile w tym było faktycznej uczciwości,a ile gry pozorów,bezczelnego udawania kogoś,kim się nie jest? Na pewno sporo.Do człowieka w końcu dociera,że to "pic na wodę,fotomontaż".I wtedy zaczyna się męczarnia dla kogoś,kto autentycznie kocha Boga i chce Mu służyć.Nie da się w takim zakłamanym otoczeniu odczuwać radość i mieć poczucie pełnej integracji.Zawsze będzie się gdzieś z boku...
Piszesz,że wszyscy byliśmy w tym gównie i klaskaliśmy przy byle traktacie. Zgoda,tak było.Ale klaskaliśmy,bo klaskali wszyscy.Do tego nawoływał mówca.To jest właśnie domena sekt-wszystkich urabia się na jedną modłę,by zabić jakąkolwiek indywidualność i by wszyscy zachowywali się tak samo,bez refleksji,a tym bardziej bez słowa sprzeciwu.
No i już nie jesteśmy w tym gównie,tylko tu,na forum
To,że Ty zachowywałeś się tak,a nie inaczej podczas komitetów sądowniczych,to tylko Tobie chwała za to.Wiesz dobrze,że inni bracia nie mają takich zasad,jakie Ty miałeś i potrafią siedzącego przed nimi delikwenta doprowadzić do poważnego rozchwiania emocjonalnego i spieprzyć mu życie.
Reasumując,pobyt w organizacji miał dobre i złe strony.Proporcje układały się różnie u różnych osób,więc trudno tu generalizować.I na pewno nie powinno się ganić kogoś za to,że za dużo się żali a za mało chwali.
Fajnie,jak człowieka pogłaszczą,ale co z tego,gdy zaraz dwa razy kopną?