Parę lat temu w dużych miastach były zbory i grupy angielskie, z których powstawały też chińskie, hindi, itd.
Każdy głosiciel z takiej grupy nosił w teczce literaturę w najpopularniejszych spotykanych u obcokrajowców językach.
Angielski był jako lingua franca i do prowadzenia zebrań, ale nosiło się literaturę w wielu językach.
Obowiązkiem było m.in. nauczyć się odróżniać krzaczki chińskie od koreańskich i japońskich i wręczyć szybko odpowiedni traktat/czasopismo napotkanej osobie.
Teraz w czasach stojaków zapewne zbór angielski wysyła na stojaki literaturę w językach świata.