Proponowana metoda jest dobra dla państwa próbującego walczyć z sektą (choć tu argument o zwarciu szeregów też jest dobry).
Natomiast kiepska to perspektywa dla samych świadków, a więc po części nas samych i naszych rodzin. Kto będzie płacił mandaty, które wystawi policja? Kto będzie ciągany po sądach? Pomyśleliście o dzieciach w szkole, które będą musiały wybierać: sztandar czy jakieś konsekwencje (np wylot ze szkoły, przeniesienie w inne, gorsze miejsce)? Co z naszymi mężami/ żonami/ rodzicami/ dziećmi które stracą w wyniku tego pracę?
Jasne to rozwiązanie wydaje się logiczne, ale złe.
Pytanie czy jest jakieś inne?
Bo świadkowie nie stanowią już raczej problemu dla innych ludzi, nikt już praktycznie śj z ulicy nie zostaje. Tylko czy państwo może pomóc samym świadkom?
Dałam lubika, ze względu na pytania dotyczące często naszych bliskich w org. i konsekwencji o których piszesz.
Jednak z sektą należy "walczyć", bo czyni szkody.
Tak samo kiepska jest perspektywa świadków obecnie, gdy sekta/ wyznanie działa, szkody jakie ponoszą ci co wyszli z org.i ich rodziny, gdzie zniszczone są więzi rodzinne przez nacisk sekty/wyznania do stosowania ostracyzmu, to tylko jedna ze szkód wyrządzonych przez org. a na Forum poruszamy wiele innych faktów i przykładów.
"Pomyśleliście o dzieciach w szkole, które będą musiały wybierać: sztandar czy jakieś konsekwencje (np wylot ze szkoły, przeniesienie w inne, gorsze miejsce)? "
Przecież dziesiątki lat wstecz, dzieci śJ musiały zmagać się w szkole z tym o czym piszesz: sztandar, czy jakieś konsekwencje.
Czy ktoś pomyślał o tych dzieciach? Co obchodziło CK, które samo złamało ustanowiony u śJ nakaz neutralności, przyłączając się do departamentu ONZ, a tłukąc do główek dzieci na studium i na zebraniach, aby nie stały na baczność na apelu w szkole podczas śpiewania Hymnu Państwowego.
Sama to przechodziłam, czasem Mama zwalniała mnie z jakiś zajęć szkolnych, jednak nie ze wszystkich i kto o mnie pomyślał, że jako dziecko uczona lojalności wobec Boga/ organizacji zamiast śpiewać Hymn to tylko improwizowałam, a na lekcji muzyki, gdy było obowiązkowe zaśpiewanie go, otrzymałam dwóję i uwagę i przepłakałam kilka godzin przez to.
To nie jest w porządku, żeby dorośli kierujący tą org. sami łamali zasady narzucane też i dzieciom od których wymaga się i oczekuje nie złamania tychże zasad i przykład większej rangi - Malawi - Meksyk.
Co do pracy, jej utraty, to tylko pokazuje niestety jakimi bezdusznymi, destrukcyjnymi zasadami kieruje ludzmi ta org. aby pozbawiać pracy, środków do życia, często wieloletnich przyjaciół i członków rodzin.
Czy to jest dobre, czy złe?
Pozwalać na to? Czy nie?