Film powoduje u mnie odruch wymiotny.
Jest w typowo sztucznej, martwej atmosferze,
typowo serwowanej dla wystraszonych klakierów.
Przepraszam za dosadne słowa, bo wciąż zdaję sobie
sprawę, jak wielu dobrych ludzi znam w organizacji,
ale ta defetystyczna idea Strażnicy nie ma nic wspólnego
z pokrzepiającą dobrą nowiną.
No i ta typowo fatalistyczno - egoistyczna wizja Świadków
Jehowy : ucisk jest na zewnątrz, a my jesteśmy bezpieczni.
Podły egoizm i duchowa pycha. "Byliśmy pionierami, ale wciąż
prowadziliśmy wygodne życie"
? A czy zwróciliście uwagę,
w jakim oni domu mieszkają PO "uproszczeniu" życia?
O, jakże bym chciał tak "uprościć" moje życie, aby wskoczyć
na poziom takich warunków jak w propagandowych filmikach
z jotwuorga!
A może niech pójdą do biednych matek i bezdomnych,
do domów opieki, albo do krajów trzeciego świata, i niech się przyjrzą,
o ile razy mniej wygodne życie prowadzą skromnie, biedni i poczciwi ludzie!!!!
Ale tacy już nie obchodzą WTSu. Lepiej zająć się takimi, z których można zedrzeć
za obietnicę raju.
Obrzydliwa manipulacja, pełna destrukcyjnych podtekstów, jak to,
że ktoś kto prowadzi wygodne życie, ma słabszą więź z Bogiem,
albo że do dokonania zmian pobudził ich wts-owski film.
Aha, główny "koordynator", który nawet sam się nie pofatygował
do innych braci, tylko wypchał innego (
), jest głównym nadzorcą,
więc nawet podczas "wielkiego ucisku" ma krawat, tak tak, nieco poluzowany
węzeł - zadbano o takie szczegóły - ale krawat musi być.
M A S A K R A.
Tak tak, promujmy swoją propagandę, bo ona jest silniejsza
niż Biblia - tak to wygląda.
Parę lat temu rozmawiałem ze znajomym bratem,
który jest misjonarzem za granicą, opowiadał,
że gdy do ich zboru przyjechali amerykańscy pionierzy specjalni,
to do miejsca gdzie mieli się wprowadzić, przyjechała potężna
ciężarówka z masą sprzętu domowego i całym ich domowym
dobytkiem, olbrzymim TV, a jedno z pierwszych pytań jakie
mu zadali dotyczyło tego, gdzie jest jakiś sklep w którym
będą mogli kupić jakiś dobry samochód.
To relacja z pierwszej ręki. Ten mój znajomy jest misjonarzem i
jest tam w organizacji znaczącą osobą, mówcą kongresowym
i nadzorcą w kilku działach organizacyjnych. I takie rzeczy mi opowiadał.
Obłuda, obłuda, obłuda. Nie mogę patrzeć na te
zapędzające w niewolę drugiego człowieka skandaliczne
psychomanipulacyjne media. Te piękniusie, wspaniałe,
amerykańskie przystojne twarze, och, czyścioszki, och piękne zęby,
wszystko jest takie zadbane. A szkoda że nie pokażą umierających
starców, okropności jakie znoszą godni człowieczeństwa i współczucia
dobrzy ludzie, których oni wyłączają z drogi zbawienia poprzez swoje
zwodnicze ideologie. I oni, ze swojego amerykańskiego pułapu, "uprościli" życie!
Brawo.
Właśnie tym różnią się prawdziwi naśladowcy Chrystusa od
takich przebierańców, że widzą wysoko to co odrzucone i zagubione.
A tu na odwrót: opróżnij się z tego co masz, oddaj to Bogu
(a że Bóg jest tylko tutaj, to oddaj korporacji) a będziesz
szczęśliwszy. Sami żyją kilka poziomów wyżej,
a takie warunki jak te amerykańskie czyściochy wyobrażają sobie w wielkim ucisku,
to chociażby u nas w Polsce ma sporo braci, i zwykłych dobrych ludzi,
mieszkających w starych blokowiskach jak slumsy,
otoczonych awanturami i bezrobociem, zaszczanymi klatkami schodowymi
i nocnymi ingerencjami Policji, depresją i rezygnacją.
Dziękuję Ci Boże, że chociaż byłem starszym,
otworzyłeś moje oczy i wyrwałeś mnie od destrukcji na duszy,
jaką podświadomie czyni ta organizacja. Oby jak najwięcej prawych ludzi
wydostało się z jej uścisku.
Niech sobie czekają w piwnicy albo gdziekolwiek indziej, ze swoim
matriksowym poczuciem bezpieczeństwa, gdzie jeden brat trzyma lampę
naftową w ręku, a inny gapi się w rozświetlony tablet
)
Bo na pewno nie będzie energii, ale ze względu na jw.org, operatorzy
będą zapewnioać transfer danych
I tablety będą działać,
a krawatowi starsi będą mieli działające drukarki i będą drukować
listy od CK.
To jest właśnie budowanie na piasku a nie na Skale. Na człowieku.
Oni robią to, przed czym ostrzeżono.Straszne. "Wielu mi powie w owym dniu..."
Nie piszę już więcej, bo brak słów