Niesamowite "błogosławieństwa"
To, że młodzież z innych krajów podchodziła do stojaka, to po prostu efekt młodzieńczej ciekawości i otwartości, a nie rezultat "błogosławieństw"
W moim mieście przebywało kilkuset pielgrzymów, mocno zaangażowany w organizację ich pobytu był sąsiad dwa domy dalej - na codzień nadzwyczajny szafarz komunii świętej.
Generalnie młodzi pielgrzymi byli uśmiechnięci, radośni, ciekawi świata, słuchali opowieści o historii Polski, zagrali u nas w turnieju piłkarskim, wspólnie śpiewali, grali na instrumentach itd.
ŚDM to impreza przebiegająca w duchu miłości, dlatego jej uczestnicy byli przyjaźnie nastawieni wobec wyznawców innych religii chrześcijańskich. Tak, jak niegdyś pastor Rusell, który uważał wszystkich chrześcijan za "braci w Chrystusie". Przyjaźnie nastawieni - to nie znaczy, że pod wpływem czytania wersetów z tabletu porzucą swą wiarę. SJ ze stojakami byli dla nich czymś w rodzaju oryginalnej egzotyki, podchodzili do nich z czystej ciekawości. Gdyby w miejscu SJ stali adwentyści lub zielonoświątkowcy - efekt zainteresowania byłby taki sam.