Analizowałem dziś sytuację związaną z wyborami uzupełniającymi do senatu w woj. podlaskim.
Wygrała tam p. Anna Anders.
Z informacji medialnych w necie wynika, że jedynym czym może poszczycić się ta pani, to..że jest córką swego ojca
Ale wybory wygrała.
Czy dlatego, że startowała jako reprezentantka PiS?
Czy dlatego, że w Polakach (choć nie tylko w nas) tkwi jakaś potrzeba podkreślenia dziedziczenia? Jak w rodach królewskich? Na zasadzie "pomazańcy"?
Ale ten wątek ma być o innym "dziedziczeniu"
Otóż zauważyłem z wielu postów, że swego rodzaju "zasadą" jest, że syn niejako dziedziczy stanowisko starszego w zborze. Tzn. łatwiej jest zostać starszym komuś, kto ma już w rodzie takowego.
Czy tak jest w rzeczywistości?
No siłą rzeczy, wątek ten nie dotyczy KK