Ciekawy przykład z książki Marka Pieli (Grzech dosłowności we współczesnych polskich przekładach Starego Testamentu, Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2003, s. 41):
W Ez 16, 26 oryginał mówi o dużym penisie. We fragmencie tym niewierność Jerozolimy wobec Boga jest przedstawiona metaforycznie jako zdrada małżeńska, z wyraźnymi nawiązania do współżycia seksualnego (w. 25: rozkładałaś nogi dla każdego, kto przechodził). Do przyjęcia jest wyjaśnienie Radaqa, że ponieważ kobiety lubią seks z mężczyznami o dużych członkach, prorok, podkreślając wielkość penisa, wyraził, jak bardzo mieszkańcy Jerozolimy pragnęli naśladować grzechy Egipcjan.
Potem Piela wyjaśnia, że niemal wszyscy tłumacze na języki nowożytne uciekając w dosłowność tłumaczą hebrajski rzeczownik basar na ciało lub mięso. Występujące tam hebr. gidle basar przekłada się następująco:
BP: lubieżnymi
BT: o ciałach potężnych
Homerski: o wielkim ciele
NP: o krzepkich ciałach
Józef Karo: ludzie wysokiego wzrostu, potężnie zbudowani.
Ten ostatni chyba w ogóle nie zrozumiał kontekstu. Inni uciekali w dosłowność, a przecież filolog słów się nie powinien wstydzić.
P. S. A tak w ogóle to ciekawe, jak ten Radaq, skoro nie jest kobietą, może takie sądy wygłaszać:)