Z racji, że mieszkam w Sosnowcu to byłem na premierze w czerwcu ubiegłego roku. Ciekawość mnie zżerała bo byłem świeżo po odejściu. We wrześniu poszedłem jeszcze raz. Spektakl moim zdaniem wyśmienity!! Aktorzy grali tak jak by naprawdę byli ŚJ. Miałem na początku wrażenie jakby ze zboru ludzi pozbierali do tej sztuki. Na początku sztuki zebranie, rozmowy w sali i osoba zainteresowana, którą nurtuje kwestia krwi. Kilka scen naprawdę mocnych!
Szczególnie pod koniec jak umiera siostra nie przyjmując krwi po porodzie. Dostała krwawienia miąższowego. Oczywiście zjawia się KŁS i inni ŚJ, żeby dopilnować niepodania krwi. Informują lekarkę, że decyzja siostry jest niezmienna. Lekarka pyta: To jest jej decyzja?? To po co wy tu jesteście, skoro to jej decyzja!! I wykrzykuje dalej, że to nie jest jej decyzja, tylko decyzja Ciała Kierowniczego z lat 60-tych.
Scena Komitetu Sądowniczego - super!! Wykluczają siostrę za paczkę LMów. Totalna bezwzględność i brak uczuć. Pytania jakie zadają siostrze:
- Czy wie siostra, że zhańbiła zbór?? Jakie siostra pali??, ile dziennie?? Dlaczego siostra pali?? Odp. Bo lubię.
I scena po armagedonie świetna!! Śj zajmują domy po światusach, te które sobie wcześniej upatrzyli. Cieszą się, że zginęli źli ludzie i nikt nie zbiera ich trupów. Natomiast ci zgładzeni występują w wersji mówionej przez aktorów i rozmawiają, że leżą teraz jak gnój na polu. Wśród nich jest siostra z KSa i jej syn. Palą papierosa a w scenie ci co przeżyli cieszą się błogosławieństwem i urodzajem rolnym. Ogromne warzywa i owoce rosną. Zgładzeni mówią: To na naszym nawozie pewnie takie dorodne. No na czymś to musiało urosnąć!
Trudno oddać w kilku zdaniach całą sztukę. Trzeba ją po prostu zobaczyć. Naprawdę dramat ale w świetnym wykonaniu.
Polecam.