Bardzo szanuję Wasze zdanie i bynajmniej nie osądzam nikogo czy coś takiego...
Widzicie, bo to jest tak: można odchodząc z organizacji być zniechęconym do jakiejkolwiek religii (ja np. jestem) ale czy organizacja zmienia fakt, że człowiek jest człowiekiem i zastanawia się skąd się wziął, czy jest Bóg , a jeśli jest to co zrobi...?
Rozumiem, można się odciąć i mieć alergię na słowo "Biblia" , "Bóg" czy coś takiego. Ja nie jestem już śJ od dziewiętnastu lat i zapewniam, że po jakimś czasie człowiek zaczyna się zastanawiać nad tym i owym.
Nie reprezentuję żadnej religii ale chciałbym wiedzieć czy w końcu pochodzę od małpy, od Adama czy od kosmity
Podejrzewam, że nie tylko ja mam takie dylematy. Wy nie macie?