Do mnie kiedyś zadzwonił domofon,czekałam na kogoś z administracji,miałam otwarte okna,a mieszkam wysoooko. Na parapecie położyłam pościel do wietrzenia i gdy zadzwoniono pobiegłam otworzyć,a tu wstęp z pytaniem o mój punkt widzenia,próbuję tłumaczyć,żem siostra i nie mogę,a tu zwierzę me ładuje się na pościel. Głosicielka kontynuje,ja się drę,že nie mogę rozmawiać,ona,że proszę powtórzyć,bo hałas na ulicy i nie słyszy. Leciałam ratować zwierzę,prawie za łapy złapałam,a cisnęły mi się mało chrześcijańskie gromy.
To pomogło mi wczuć się w to co mogą czuć ludzie.