Na zebraniach i na zbiórkach często słyszałem rady, żeby zachodzić często do tych samych osób, bo nie wiadomo kiedy ich sytuacja się zmieni. Nawiązywano wtedy do traumatycznych zdarzeń typu: śmierć kogoś bliskiego, rozpad rodziny czy poważna choroba. Wtedy ktoś mógł okazać zainteresowanie nawet jeśli wcześniej był wrogo nastawiony! Teraz widzę jakie to wszystko sprytne. Załamany człowiek pada wtedy ofiarą manipulacji. Robią na nim wrażenie obietnice raju na ziemi, świata bez chorób i cierpień, zmartwychwstanie itp.
Z tymi wszystkimi obietnicami to bym nie przesadzał. Już samo zainteresowanie się takim człowiekiem wystarczy, a akurat chodząc od drzwi do drzwi ŚJ potrafią się interesować ludźmi. Cóż, nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że interesownie, jednak zawsze to dla tego człowieka jakiś rodzaj zainteresowania. Zainteresowanie dużo zmienia.