Pokazany powyżej fragment konwersacji na facebook jest typowy
dla świadkowskiej ideologi: ludzie którzy nie są w organizacji
cyt."skończą tak samo źle. Żyją po prostu dniem codziennym i walczą o skarby świata"
Cóż za pycha.
Nawet jako Świadek nienawidziłem takich ślepych, butnych uogólnień.
Przeciętny świadek jest programowany, że poza głoszeniem
nie ma trwałych i wartościowych uczynków mogących zbawić kogokolwiek.
Trzeba być naprawdę ślepym, żeby nie widzieć jak wielu ludzi
stara się żyć z czystym sumieniem i pełni szlachetne uczynki!
SJ walczą o doktrynę, a to paradoksalnie jest mniej wazne niz
miłość do bliźniego, ktora każe widzieć w nim godność i prawo
do łaski i życia.
W latach 20 była wielka akcja "ratowania" "milionów, z obecnie
żyjących które nigdy nie umrą". I kogo uratowano???
Te miliony z "obecnie żyjących" OBECNIE NIE ŻYJĄ i spokojnie
leżą w trumnach, pokolenie przeminęło, Armagedon
nie nadszedł (choć ja piszę na tym forum jako wierzący
i oczekujący Królestwa, szanujący prawa innych do swoich
poglądów) ponieważ wybawienie kogokolwiek
nie zależy od człowieka ani żadnej samowychwalającej się
grupy. Dla mnie to pycha, pycha i niedorozumienie podstaw biblijnych.
Sędziowie stawiający się w miejsce Boga.
Oby jak najwięcej rozsądnych i dobrych ludzi wśród SJ
wybudziło się z tej faryzejskiej org, dbającej bardziej
o swoje interesy i własny pijar niż o ludzi.