Teraz też jest bardzo podobnie. Niczego się nie nauczyli. A to jest już bezczelność do n-tej potęgi. Twierdzę tak jako świadek z ponad 25-letnim stażem w organizacji.
Pomijam tu coraz to nowsze 'światła' w kwestii 'pokolenia', bo szkoda na to klawiatury, a i komentarz ciśnie się niecenzuralny. Choć mamy wiek XXI, to mentalnie WTS jest jeszcze chyba w okresie międzywojennym i na siłę forsuje punkt widzenia, który nijak nie pasuje do dzisiejszych czasów, a przede wszystkim nie ma żadnego oparcia w Piśmie Świętym. Chodzi mi o stosunek do nauki, wykształcenia, pracy zarobkowej. Kilkadziesiąt lat temu po ukończeniu szkoły zawodowej, czy chociażby OHP-u, ktoś nawet średnio rozgarnięty bez większych problemów był się sam w stanie utrzymać. Jak jest dziś - widzimy wszyscy.
Jeśli organizuje się kilkugodzinny spęd trzody, na którym "specjalny gość z zagranicy" wygłasza mądrości typu 'kryzys dotyka wszystkich', piętnuje zdobywanie wiedzy jako źródło wszelkiego zła, potępia emigrację zarobkową a jako panaceum na wszystko przedstawia pracę na pół etatu i służbę pionierską to chyba coś nie tędy. Albo sam jest kretynem, albo za kretynów uważa słuchaczy.
Wystarczy wejść na byle jakie forum ŚJ, jakich pełno na fb i poczytać komentarze ludzi pozostających bez pracy, szukających czegokolwiek, którzy twierdzą wprost, że słuchając rad WTS-u zmarnowali wiele lat życia, że nie mają konkretnego zawodu, konkretnego wykształcenia, ba nawet prawa jazdy. A dziś są zbyt starzy, nie pozwala im sytuacja rodzinna, albo po prostu ich nie stać na to, by dokonać jakichkolwiek zmian. Często wyjeżdżają za granicę, by zarobić na stomatologa lub aparat słuchowy.
A WTS dalej nawija o szatańskim świecie i jego pułapkach i że koniec jest naprawdę bliski.
Ojciec będący starszym zboru, może stracić przywilej, gdy jego dziecko wybierze się na studia.
Sługa pomocniczy traci przywilej, kiedy z racji pracy zarobkowej nie może być na każdym zebraniu.
Nosz k...wa