A mnie ciekawiła jeszcze zawsze jedna kwestia. Małżeństwo zostaje wykluczone. W czasie trwania wykluczenia rodzi im się dziecko. Przychodzi Armagedon, dziecko na wtedy roczek. Rodzice giną bo...wiadomo. A co z dzieckiem???
Nie wiem jak to ma się teraz, może nowe światło coś zmieniło.
Ale moja matka naście lat temu do mojego małego ( rok lub dwa ) syna mówiła....taki jesteś wnusiu fajny, a przez swoją głupią matkę będziesz musiał zginąć w armagedonie.
To była przysłowiowa kropla która przepełniła czarę goryczy, od tamtej pory patrzyłam ( a czasem i traktowałam ) matkę jak wariatkę i sadystkę.
Jak można do małego dziecko tak powiedzieć? Może i ono nie rozumiało sensu, ale trzymać go w ramionach i wydawać na niego wyrok?
Chore, żeby nie powiedzieć po......