Witaj Tadeusz, napisz coś o sobie.
Byłem gorliwym i co ważniejsze wierzącym katolikiem. Głęboko przeżywałem prawdy głoszone przez osoby duchowne. Bardzo aktywnie uczestniczyłem w życiu wspólnoty: pielgrzymki, oazy, czuwania modlitewne, rekolekcje, itp. Aż przyszedł tzw. kryzys przywództwa duchowego, kiedy ci którzy tak natchnienie głosili słowo Boże okazali się dwulicowi – jedno życie na pokaz wiernym, drugie „po godzinach”. I zaznaczam, że nie dotyczyło to pojedynczego księdza. Gwoli sprawiedliwości zaznaczam, że na swojej drodze spotkałem wielu księży którzy w długim okresie czasu potwierdzali prawdziwość swojego „powołania”.
Ponieważ był to okres w którym wygodnie mi było być pod opieką „przywódcy duchowego” zainteresowałem się (a raczej oni mną) ŚJ. Jednocześnie miałem stały kontakt z wyznawcami Kryszny. Jedni drugich krytykowali z zapałem. Włączył się jeszcze mój brat – świecki zakonnik katolicki. Tej mieszance poglądów zawdzięczam postanowienie szukania własnej drogi. Miałem postanowienie studiowania zarówno Koranu jak i Biblii oraz innych ksiąg.
Pierwsza w kolejce była Biblia – może dlatego, że innych wtedy nie miałem. Już po pobieżnym przeczytaniu – napotkałem sporo trudności interpretacyjnych związanych z różnymi przekładami. Zacząłem więc czytać przekłady interlinearne posiłkując się zarówno przekładami katolickimi jak i ŚJ wraz z komentarzami biblijnymi różnych odłamów chrześcijaństwa, łącznie z tzw. obrządkiem wschodnim. Nie zabrakło też tekstów ze źródeł pozabiblijnych. Wiedza nabyta w ciągu blisko 25-letniego studium pozwala stwierdzić, że samodzielne czytanie Słowa Bożego jest WYSTARCZAJĄCE by poznać zarówno wymagania jak też zamierzenia Boga.
Jezus będąc na ziemi nie założył RELIGII ani nie nakazał obchodów ni rytuałów, poza oczywiście spożywaniem Jego ciała i krwi. Ludziom polecił miłować Boga i bliźniego a tym którzy pragną być Jego naśladowcami polecił skupienie się na dobrach niebiańskich a nie życiu doczesnym. Wiara więc musi być poparta uczynkami na rzecz bliźnich.
Tak przedstawia się moja droga duchowa. Staram się modlić, żyć skromnie bez pożądań przedmiotów, kariery czy zaszczytów. Kiedyś z rodziną i grupą byłych katolików i byłych ŚJ spotykaliśmy się na wspólnych modlitwach w naszych domach, na łamaniu chleba i spożywaniu Kielicha oraz rozważaniach na podstawie Pisma Św. swego postępowania i sposobu dążenia do poprawy. Obecnie niestety już nie tak często jak byśmy chcieli. Nie jestem fanatykiem – nie unikam jednak rozmów o Bogu i Jezusie. I co ważne nie klasyfikuję ludzi na wyznawców tej czy innej religii lecz z każdym rozmawiam i każdy jest godzien wyciągniętej dłoni.
Naszym celem było i nadal jest rozbudzenie w ludziach umiłowania Słowa Bożego czytanego osobiście. A ono ma wielką moc oddziaływania którą odczuliśmy na sobie.