Ochrzczona, nieczynna ... przede mną ...
desant z WTS ...
Ale jeszcze za jakąś chwilę ... bo muszę jeszcze tam tkwić z powodów niezależnych ode mnie.
Dziwne, nawet nikt nie pyta, co się dzieje? Starszyzna pewnie zawalona zadaniami.
A byłam taka gorliwa w zborze i tak mnie postrzegano.
Ciekawa ogólnie jestem, kiedy się za mnie wezmą. Czekam.
Narazie nikt mi nie zadaje kłopotliwych pytań i ta cisza jest mi zupełnie na rękę.
Za wykluczoną też jeszcze mnie nie mają, bo otrzymuję telefony od życzliwych ze zboru.
Na zebraniach jestem bardzo rzadko, do służby nie wychodzę, na zgromadzenia nie jeżdżę.
Odtruwam się od nauk WTS ... i jest mi z tym dobrze, a nawet bardzo dobrze
I już nie żyję w ciągłym poczuciu, że robię za mało,
a Armagedon jutro.