Cichybobie przez twój sarkazm przebija krzyk rozpaczy. Nie znam twojej sytuacji życiowej i nie chcę nic doradzać, ale zastanów się czy dalej to ciągnąć. Weź pod uwagę swoją osobę.
Pozdrawiam GS.
Da się tak ciągnąć .Ja tak ciągłem ze 3 albo i 4 długie lata, mniemając, że jak powiem żonie o moich odczuciach co do organizacji jak i jej CK to zrujnuje jej silną wiarę. Czekałem ,czekałem i się w końcu doczekałem i w odpowiednim momencie powiedziałem o swoich spostrzeżeniach. We wszystkich rzeczach byłem i jestem z żoną szczery i nie mamy między sobą żadnych tajemnic a w tym temacie byłem bezsilny i sam studiowałem przez lata materiały odstępcze równocześnie uczęszczając na wszystkie zebrania ,będąc jednocześnie bardzo aktywny w rozgłaszaniu prawd biblijnych.Piszę specjalnie o zagadnieniach ,które są w biblii ,bo jak już poznałem prawdę o prawdzie ,to w ostatnich latach mojej obecności w zborze ,głosiłem tylko i wyłącznie z biblią w ręku ,bo większość czasopism i książek uważałem wówczas za szkodliwe społecznie.
Liczyłem ,że przywódcy tej organizacji w końcu się przebudzą,uderzą się w pierś i skierują organizacje na właściwe tory....Taki byłem przez te parę lat naiwny ,sądząc,że organizacja w końcu się zmieni .😏
Żonie w głowie mieszać nie chciałem,bo to w końcu ja byłem tym ,który ją w to bagno wpędził.
Myślę ,że w zborach jest parę takich osób,którzy mają.podobne dylematy.
Dzisiaj ,po latach ,wiem jedno,że na przebudzenie każdy ma inny czas .U jednych podjęcie decyzji o opuszczeniu organizacji przychodzi szybko a u innych musi sporo czasu upłynąć.
Najważniejsze jest nasze nastawienie i stan umysłu ,jeśli chodzi o podejście do tego tematu .