Muszą angażować młodych. Chociaż młodych wychowanych na JW nie jest łatwo zatrzymać w organizacji, to nadal łatwiej o takich młodych, niż o pozyskanie ludzi z zewnątrz. Dotyczy to przynajmniej wielu rozwiniętych krajów. Nie mówiąc już o tym, że do zboru rzadko kiedy przychodzą naprawdę młodzi ludzie, więc zatrzymywanie tych, którzy już są w organizacji jest kluczowe i zawsze było. To trochę jak z demografią jakiegokolwiek kraju. Często potrzebne są działania strategiczne, rozciągnięte na kilka pokoleń, żeby możliwe byłoby wpłynięcie na dzietność, a takie działania po prostu się nie dzieją.
Ja pamiętam, że organizacja jedna ciśnie na młodych od zawsze i najwyraźniej dość dobrze rozumie te kwestie i być może te zmiany są tylko kolejnym krokiem w tym kierunku. To może być chwytanie się brzytwy, a może być to też po prostu działanie strategiczne, długoterminowe, jeśli są odpowiednio mądrzy, żeby je podjąć. W ich interesie jest mnożenie przywilejów i innych nagród po to, żeby dla każdego jakaś się znalazła i eksponowanie budów tutaj jest moim zdaniem błędem. Nagroda powinna być w zborze, na miejscu, często, na przykład w formie określonej funkcji czy pozycji, one powinny być eksponowane, bo wtedy można cały czas chodzić jak paw, a budowy powinny być gdzieś tam przy okazji wtrącone tak jak kiedyś były ośrodki pionierskie. I tak każdy by się cieszył, że jedzie, bo to jakieś oderwanie od rutyny.