(mtg): z przesłanego materiału refleksja po ''dekadzie'': dziewczyna mając 12 lat zdecydowała się ochrzcić w wspólnocie religijnej (Ww), mając 21 lat stwierdziła - cyt. z nadesłanego materiału:
''... Czy pomogli ci w czymkolwiek?
Raczej nie. Byłam raczej manipulowana, a fakt, że byłam również dzieckiem, odegrał w tym dużą rolę. Byli też młodsi ode mnie. Często przychodzili z rodziną lub starszymi, do których ktoś się zwrócił, gdy przechodzili przez trudną sytuację — na przykład taką, w której ktoś umarł.
Mimo że "na papierze" jestem ich częścią, nie uważam się za nich, odkąd przestałam tam chodzić. Do dziś mówią o mnie, że nie mam wolnego życia i jestem w niewoli szatana.''
''...Jak się dziś czujesz, gdy widzisz ludzi, którzy są częścią tej wspólnoty religijnej?
Czasami chcę do nich podejść i zadać podstawowe pytania, ale w zasadzie nie mam na to ochoty i dystansuję się. Oni są przekonani o swojej prawdzie. A szkoda. Dopóki pomaga im to psychicznie, nie potępiam tego, nie potępiam wiary, można wierzyć, w kogo się chce… ''
Jaki wniosek można wysnuć z tej ''historii życia''
Odpowiedź sam w swoim wnętrzu, kiedy zdecydujesz się na chrzest w (Ww), wielu na Forum tej decyzji do dziś żałuje, że został zmanipulowany w haniebny sposób i ponosi wielkie konsekwencje tej decyzji.