Rajski wąż miał nogi. Dwie, Adamowe
To Adam kawalarz wystawił węża i zza drzewa prankował Ewę w przebiegłości swojej. A że sam także konsumpcji dokonał, sprawa się rypła i wyszło jak wyszło…
Stworzyciel z jednej strony potrafił docenić psikus i nie puścił pary o tajemniczym pochodzeniu węża, tudzież jego nadnaturalnych zdolnościach, lecz z drugiej - konsekwencje wyciągnąć musiał. Bogu zaś ducha winny wąż był rekwizytem, ofiarą złożoną na ołtarzu dowcipu. To było iście Salomonowe rozwiązanie.
~~
- Powinienem być Adamem w Edenie. Nadawałbym imiona zwierzakom - wyrzucił z siebie Stefan w kąpieli, ściskając gumową kaczuszkę, by opróżnić ją z wody.
- O, to słodkie - odparła Jadwinia - Będziesz mógł żyć wiecznie w raju na Ziemi i głaskać lewka, wiesz?
- No raczej - prychnął, stwierdzając oczywistą-oczywistość
- A jakie imiona byś im nadawał? - sądowała rozczulona Jadwinia
- No, takie żeby pasowały: świnka - Balbinka, kameleon - Leon, lama - Dalajlama, biedronka-Iwonka, Kangurek-Jurek i tak po kolei. Byłbym w tym doskonały - odparł Stefan pełen niezachwianej wiary.
- A jakie zwierzątka lubisz najbardziej? - zagadywała go łagodnie Jadwinia, energicznie wcierając w jego niegdyś bujną czuprynę szampon marki "Samson".
- No, te, co dają krwiste steki.