Z wielką ciekawością przeczytałem ten wątek.
Myślę, że Pani Agnieszka Holland jest szczera w swoich wypowiedziach mówiąc o tym, że jest patriotką i chce dla Polski dobrze. Ja jej film, którego również nie widziałem, ale po wielu komentarzach i cytatach uznałem, że mogę ocenić jako propagandę. Myślę jednak, że Pani Holland nie jest propagandzistką, a jedynie ofiarą propagandy, którą już zupełnie szczerze powiela dalej, wykorzystując do tego swoją - bądź co bądź cenioną przez część społeczeństwa - pozycję.
Chciałbym też odnieść się do argumentu, że nie widząc filmu, nie można mieć na jego temat opinii. Oczywiście jest to częściowa prawda, ponieważ nie wiedząc nic o danej rzeczy, głupio byłoby mieć o tym jakąś opinię. Faktem jednak jest, że komentarze i opinie na ten temat, a także szczątkowe - a jednak konkretne i nie dające się inaczej zinterpretować - informacje sprawiły, że swobodnie można wyrobić sobie opinię na ten temat.
Ilu ludzi, którzy nigdy nie było świadkami Jehowy, mają opinię na ich temat? Mnóstwo. Zobaczcie, że podejście do tego zależy tylko od tego, po której stronie barykady stoisz. Jeśli jesteś świadkiem i jakiś obcy człowiek mówi, że świadkowie to dobrzy i uczciwi ludzie, to będziesz klaskał, nagrywał i powielał w swoich publikacjach. Jeśli już nie jesteś świadkiem, to prawdopodobnie będziesz chciał wskazać temu człowiekowi na fakty, o których on raczej nie wie, a które mogłyby zmienić jego opinię na ich temat. Które podejście jest właściwe? A która opinia słuszna? Wszystko zależy od percepcji.
Jeśli ten sam człowiek powiedziałby, że to sekta, świadkowie by się oburzyli i powiedzieli, że absolutnie nie, przyjdź sam zobacz, jak możesz oceniać nie znając nas i nigdy nie będąc wśród nas... Niektórzy tutaj chcieliby zdaje się właśnie takiego obrotu spraw - świata, w którym nie możesz nazwać destrukcyjnej organizacji sektą jeśli nigdy nie byłeś jej częścią. To ile lat muszę być świadkiem, by nazwać ich sektą? Ile muszę przeczytać Strażnic, żeby ocenić poziom manipulacji? W ogóle mogę to zrobić jako nie-świadek?
Nie muszę obejrzeć filmu, żeby wiedzieć, że jest propagandą. Jeśli ktoś opisze mi scenę z filmu, mogę wyrobić sobie zdanie na ten temat i uznać, że pomimo wszystkich pozytywnych cech tego filmu, tych kilka scen sprawia, że to wroga propaganda. Tak samo jak człowiek, któremu pokażemy w Strażnicy, że rodzice zrywają kontakt z córką i od dnia wykluczenia jest dla nich martwa... bez względu na wspaniały artykuł o miłości, o ramce z pięknym ptakiem, o radach dotyczących uczciwości, ta jedna "scena" ze Strażnicy wystarcza większości ludzi, by ocenić świadków jako sektę. Co w tym złego? Czy ta ocena jest błędna?