Świetny wątek!
Pozostaje mi zgodzić się z przedmówcami. To pytanie pada dlatego, ponieważ organizacja chce, żeby padało. Świadkowie są nauczeni, że tylko w strukturach można "wielbić Boga", "cieszyć się Jego uznaniem" czy co tam jeszcze pada. Wobec tego niestety nie są w stanie zrozumieć, gdy ktoś przedstawia im zgoła inną wizję. Trudniej mają tutaj niewierzący odstępcy, bo "wolność" w ujęciu ateistycznym jest dodatkowo demonizowana przez organizację. Natomiast nawet dla kogoś, kto wyznaje szeroko rozumiane chrześcijaństwo po wyjściu z orga nadal stanowi to barierę nie do przejścia.
Kiedy ja się odsuwałem, padały te pytania i oczywiście ci, którzy ze mną rozmawiali, uznali że nie uzyskali zadowalających odpowiedzi. Oczywiście zadowalająca byłaby tylko ta jedna jedyna, wobec czego jakoś szczególnie się tym nie przyjąłem. Padało pytanie nie tylko o organizację, do której pójdę, ale też o zebrania, bo przecież należy nie opuszczać naszych wspólnych zebrań, a apostoł Paweł miał na myśli właśnie te konkretne zebrania, które miały pojawić się w tej formie za blisko 2000 lat i o żadne inne nie mogło chodzić.
Co ciekawe, w odniesieniu do tego "co w zamian", świadkowie używają takiego przykładu w Czego uczy Biblia (a przynajmniej kiedyś on tam był, nie wiem czy nadal jest). Mianowicie przyrównują religię prawdziwą do banknotu i mówią, że nie musisz znać wszystkich rodzajów fałszerstw - wystarczy, że poznasz wzór prawdziwego banknotu i możesz być spokojny. Na tej zasadzie pokazują, żeby odrzucić wszystkie inne wyznania, bo one nie odpowiadają temu wzorowi - ja natomiast do tego dokładam jeszcze organizację, którą także odrzucam, bo ona też nie odpowiada temu wzorowi. W tym miejscu zmienia się śpiewka, bo okazuje się, że Mojżesz też nie był doskonały, a jednak Bóg go wybrał...
I tak śpiewka zmienia się, ilekroć obalisz argument. Pojawia się następny, 14 z rzędu, który przeczy dwóm innym, które padły wcześniej, ale to nie ma znaczenia, bo jedynym celem tych pytań jest wskazanie, że oni są w dobrym miejscu, a ty w złym.
Wnioskuję więc, że nie ma sensu skupiać się na takich pytaniach, tylko jeśli ktoś bardzo chce, poruszać inne tematy, budzić słuszne wątpliwości wokół manipulacji, którym są poddawani i czekać, aż sami zobaczą, że nie musi być nic w zamian.
Oni patrzą na to "w zamian" jak na coś koniecznego i dobrego. Jeśli jednak patrzeć na to jak na chorobę, czy jakikolwiek stan patologiczny, to nie słyszymy dialogów:
- Doktorze, ale jak już wyleczy mnie Pan z raka, to co w zamian?
- Życie!
- Panie Doktorze...
Bez zmiany punktu widzenia w tym zakresie, będą zadawać takie debilne pytania, a my nie będziemy w stanie zadowolić ich odpowiedziami.