hej, chyba jestem pimo...
nazywam sie niebieskakoperta.
kilka zdan o mnie: pochodze z wiekszego miasta, blokowisko prl; dziecinstwo w rodzinie sj; szkola; teren; rodzina, dzieci, wszystko jak po sznurku; w zasadzie niczego nie zaluje; org ma swoje plusy, na swoj sposob uczy i pilnuje ogolnie pojetej moralnosci, tssk nauczy cie jak rozmawiac z ludzmi, mozna stac sie calkiem ogarnietym czlowiekiem, ALE czas leci....
prawdziwi pastarze odchodza - przychodza sluzbisci i karierowicze; sluzba lezy - era wozka i papkofilmow; irytuje wszechobecny beton; ocenianie innych na podstawie obecnosci, aktywnosci, przez pryzmat zadan i przywilejow; brak refleksji, powtarzanie wyuczonych zdan i tekstow; nowe swiatla sa tak jasne ze mam je w d. zeby nie razily.
w org nie ma juz tego co kiedys - korpo, dla pioniera wazniejsza 1h przy wozku niz pogrzeb w zborze, wazniejsza budowa od odwiedzin i studiow, coraz wiecej wierzacych-niepraktykujacych; dramat; trudno powiedziec czy to nostalgia, czy jestem juz pimo..
pzdr
niebieskakoperta