https://www.facebook.com/Dzie%C5%84-Pami%C4%99ci-Ofiar-Stra%C5%BCnicy-Watchtower-Victims-Memorial-Day-575275582592301/?fref=ts Dzień Pamięci Ofiar Strażnicy - Watchtower Victims Memorial Day
7. Czerwca 2014 r.
Dlaczego 26 lipca?
Powód wyboru tej konkretnej daty znajduje się w historii Strażnicy.
Na konwencji w Columbus, w stanie Ohio w dniu 26 lipca 1931 roku Rutherford zerwał psychologiczną więź z dosyć liczną grupą niezadowolonych Badaczy Pisma Świętego, proponując przyjęcie nazwy Świadkowie Jehowy.
Strażnica mówi, że ta nowa i charakterystyczna nazwa została wymyślona, aby wywyższyć imię Boga i zakończyć ogólne zamieszanie spowodowane szybkim wzrostem liczby grup noszących nazwę "Badaczy Pisma Świętego". Tak to wyjaśnia: „To będzie nazwa, której nie będą mogli używać inni, i taka, której nikt inny nie będzie chciał używać.
Dlatego wydawała się nam idealnym terminem, by pamiętać naszą rodzinę i przyjaciół, których straciliśmy w tej tak zwanej religii.
Komentarz NNN:
Pozwolę sobie rozwinąć to zagadnienie:
Wkrótce po śmierci drugiego prezesa Badaczy Pisma Świętego (pierwszym był Colney), Charles Taze Russella (1916), Badacze podzielili się na dwa konkurujące ze sobą stronnictwa: Russelitów i Rutherfordzistów (od nazwiska J. F. Rutherforda próbującego przechwycić władzę w tym ugrupowaniu). Ponieważ Rutherford czynił to bardzo obcesowo, nie licząc się z ludźmi ani też z faktem, iż poprzedni prezes wpoił swym zwolennikom wiarę w siebie samego jako Bożego posłannika, przekazującego im prawdy wiary, z tej przyczyny właśnie nastąpił rozłam w ugrupowaniu (wielu badaczy będąc w Russellowym ugrupowaniu kilka dziesięcioleci na pamięć znali i kultywowali dawniejsze nauki wiary). Po przejęciu władzy Rutherford zaczął wyrzucać opornych i buntujących się, a część sama uciekała, tworząc na zewnątrz nowe grupy, które nazywano przeważnie tak samo, czyli Badaczami Pisma Świętego. Rutherford zrywał z nimi bezpośredni kontakt, wkrótce zaczął się od nich izolować oraz krytykować i traktować jak odszczepieńców. Po zmianie nazwy w 1931 roku w grupie Rutherforda te tendencje tylko się pogłębiły i niedługo nastąpił całkowity rozbrat tych organizacji. Świadkowie Jehowy pod wodzą Rutherforda coraz bardziej się radykalizowali tworząc nowe, odmienne nauki oraz coraz większą barierę pomiędzy byłymi uczestnikami wspólnego kiedyś kultu. W ten sposób w latach 1917 – 1935 masowo pojawiało się coraz to więcej osób skrzywdzonych, poturbowanych, mających pretensje do nowych władz byłego macierzystego kultu. Dzieliła się bowiem nie tylko ich organizacja religijna, ale jednocześnie dzieliły się ich całe rodziny, stając po przeciwnych stronach barykady.
Z tego wszystkiego wyłania się wniosek, iż zmiana nazwy 26 lipca 1931 roku na Świadkowie Jehowy, przypieczętowała rozbrat i na zewnątrz pozostawiła wielu wiernych swej macierzystej wierze, pozbawionych swoich przyjaciół i członków rodzin. Takie osoby nie miały już powrotu, bowiem staro-wierni Badacze Pisma Świętego (w znaczeniu organizacji, religii), przestali istnieć. Można powiedzieć, iż na zawsze stracili swą ojczyznę, stając się swego rodzaju banitami czyli wygnańcami. Odtąd Świadkowie Jehowy odwrócili strony i tych co odeszli od prawowierności, czyli siebie zaczęli nazywać prawowiernymi („religia prawdziwa”), a tych co pozostali wierni naukom swojego założyciela Russella, nazywali odstępcami. W ten sposób Rutherford i jego poplecznicy uznając się w 1919 roku biblijnym „niewolnikiem wiernym i rozumnym” (dzisiaj roztropnym), zaczęli spełniać całą przypowieść Jezusa, a obchodząc się źle i wyrzucając (niejako „bijąc” swoich współsług) już wówczas tak naprawdę stali się tym przysłowiowym złym niewolnikiem, cały czas idąc w zaparte, że klasa złego niewolnika nie istnieje (Mat. 24: 28-51).
Ten proces tworzenia odstępców w organizacji Świadków Jehowy odtąd trwał ciągle, aż dotrwał do naszych czasów. Ciało Kierownicze jednocześnie stale tworzy i powiększa dwie organizacje: organizację swoich zwolenników i organizację swoich oponentów. Wygląda na to, że to jest główna działalność ciała zarządzającego świadkami.
Za byłymi świadkami ciągle wlecze się kula u nogi w postaci organizacji, a za tą organizacją podąża stale zbędny balast, jaki sama tworzy, to znaczy „odstępcy”, spędzający jej spokojny sen z oczu. To nigdy nie może skończyć się dobrze, ale ruch jest po stronie organizacji, która jak na razie jest specjalistką w syzyfowych pracach.
Zobacz książkę „Świadkowie Jehowy głosiciele Królestwa Bożego” strony: 624 do 640 (wydawnictwo świadków Jehowy; 1995).