Jest podobnie jak było kiedyś, przed 20/30 latami, czyli kliki, kliteczki, pionierzy, starsi. Wszyscy niby razem a w rzeczywistości osobno. Myślę, że kiedyś, to jeszcze bracia potrafili przybrać pozór przyzwoitości. Dzisiaj są bardziej wyrafinowani i cwani. Większość musi grać na dwa fronty, to się wycwanili, żeby nikomu nie podpaść. Ciągle dociera do nich głos z centrali, że to tylko my jesteśmy najszczęśliwsi, najlepsi i w ogóle na, naj, naj.... To przybierają maski i udawają najszczęśliwych ludzi na całym świecie. W rzeczywistości dzisiaj jest bardzo wielu w organizacji ŚJ, którzy czują się samotni i zapomniani przez innych. Wydaje mi się, że kiedyś było takich osób o wiele mniej. Byli to na ogół ci, co się celowo odosabniali.