Mam nadzieję, że jest dla wszystkich oczywiste, że powyżej nie pisałem „w pełni na serio” o tych urojonych 98% u świadków Jehowy. Są one tak samo urojone jak rzekome 99% u katolików.
Chciałem po prostu wykazać absurd „rzucania procentami” w takich rozważaniach.
Owszem, jest oczywiste, że jakaś (bliżej nieznana) część świadków Jehowy faktycznie nie podejmuje współżycia intymnego aż do nocy poślubnej, np. z powodu stanu zdrowia.
To oczywiste, że wystraszonego człowieka można zaszantażować, więc jeśli ktoś naprawdę uwierzy że „za przedmałżeński orgazm aniołowie mogliby go zamordować”, to takie przekonanie może wywołać jakieś zaburzenia w sferze seksualnej, a skutkiem tychże zaburzeń mogłaby być wstrzemięźliwość aż do ślubu.
Jest oczywiste że łatwiej zaszantażować kobietę niż mężczyznę. A z tego może wynikać np. że niektórzy mężczyźni współżyją przed ślubem z kilkoma kobietami ale niektóre kobiety przez całe życie tylko z jednym mężem i to dopiero po ślubie.
Każdy przypadek jest inny ale musimy uwzględniać, że na świadków Jehowy wywierana jest większa presja niż np na katolików. Przykładowo, trzeba „zeznać” czy się współżyło i jesli się współżyło, to nie będzie „wykładu na sali królestwa”. Część narzeczonych „po prostu skłamie”, ale część być może uda się skutecznie zastraszyć.
Sumując, generalnie „niczego nie wiemy gdyż nie zrobiliśmy wiarygodnych badań statystycznych”, ale myślę że ciągle jakiś tam procent świadków Jehowy naprawdę wstrzymuje się z seksem do ślubu. Być może w 2023 roku jest to nawet kilkanaście procent ogółu wszystkich narzeczonych. A kto wie, może nawet i aż 20% wstrzemięźliwych? Jeśli to prawda, tzn. że „tylko” 80% świadków Jehowy podjęło współżycie przed ślubem.
Ale głowy (a tym bardziej główki) za to nie dam...
Druga sprawa: co tzn. „lepiej”? Traktujesz lęki i dewiacje seksualne jako „zaletę”?! Zdradzisz nam jak wpadłeś na tak „perwersyjny” pomysł, aby akurat dewiacje i lęki nazywać zaletami i pisać że to „lepiej”?