Jeden z exŚJ na moim profilu zauważył:
„Zdumiewające jest, że Jehowę za niewolnikiem wstawili w tych swych warunkach”.
A zdarzało się kiedyś, że o nic nie pytano przed chrztem:
„Możliwe, że w niektórych wypadkach organizowania chrztu nie zadano w przeszłości kandydatom specjalnych pytań, na które by mogli wyraźnie odpowiedzieć w dowód swojej wiary, swego posłuszeństwa i oddania. Niemniej jednak pominięcie tych pytań przez mówcę, wskutek czego kandydaci nie mogli dać głośno swych twierdzących odpowiedzi, nie ujmuje ważności chrztu przeprowadzonego przy takiej okazji” (Strażnica Nr 8, 1967 s. 9).