Zawsze mnie zastanawiało, że w zesłaniu apostoła na wyspę Patmos coś nie gra, skoro można było w świetle prawa ukrzyżować, czy inaczej uśmiercić, co spotkało innych apostołów i wielu 'szeregowych' chrześcijan. Zresztą sam apostoł, nawet jako jeden z przywódców mało znanej, choć hałaśliwej sekty żydowskiej, chyba nie był tak prominentnym więźniem. Co innego to, co sugeruje Robinson, że to inny Jan, z rodu kapłańskiego (nawet arcykapłańskiego), który niespecjalnie ujawniał swoją pozycję, co w okresie zajadłych prześladowań chrześcijan ze strony Judejskiego establiszmentu było raczej zrozumiałe.