czym się różnią np. wolni chrześcijanie od innych... szybkich chrześcijan
Jestem ciekawa jakie masz przemyślenia po poznaniu tylu zborów. Czy da się powiedzieć który z nich jest "najlepszy" albo najbliższy Twoim przekonaniom?
Czy zdarzyło Ci się tak, że nauki danej denominacji Cię zainteresowały, ale np. ludzie okazali się nie być fajni i Cię odrzuciło od tego zboru?
Aha... i co to oznacza, że wieczerzę spożywają ochrzczeni. Czy Świadkowie też mogą ją spożywać mając za sobą tylko swój, świadkowski chrzest?
I jeszcze pytanie o te podręczniki z doktryną... Może są jednak jakieś konkretne?
Bo były Świadek, który wcześniej całą swą wiedzę miał w konkretnej mini książeczce może być bardzo zawiedziony, że inni takich gotowych książeczek ze swoimi naukami nie mają!
(Na przykład mnie to kiedyś wkurzało).
Kościół Wolnych Chrześcijan - tutaj nazwa może być nieco myląca w naszym kontekście. Bo oryginalnie chyba nie chodziło tu o Wolnych w sensie Wyzwolonych Chrześcijan. Słyszałem taka opinię, że jest to błędne tłumaczeni angielskiego określenia "Free Churches" - Wolne Kościoły - w sensie oparte o wzajemnej niezależności od siebie - autonomiczne.
Zdecydowanie zbyt mało tu miejsca by w sposób satysfakcjonujący opisać Kościoły z którymi miałem do czynienia. Starałem się zawrzeć najbardziej podstawowe rzeczy w moim poprzednim poście.
Co do podstawowych informacji o tych kościołach polecam Wikipedię. Tam opisane są one dość szczegółowo.
Ale
Ale w praktyce -zazwyczaj - to są po prostu grupki ludzi, którzy spotykają się by modlić się, słuchać, rozmawiać o Bogu i w jakiś sposób "dotknąć Sacrum". I można być zaskoczonym, że Kościół Wolnych Chrześcijan czy Kościół Chrystusowy w ogóle (a jeśli już to bardzo mgliście) nie odpowiada temu, co wynikałoby z opisu Wikipedii.
Bo tak jak pisałem wcześniej - mało kto się interesuje doktrynami. O! Ucząc się teologii na pastora na studiach - tam jest sporo doktryny. Ale już w zborach - to raczej mało. Chyba, że odbywają się specjalne spotkania na ten temat. Albo gdy zbór ma taką specyfikę, że spotkają się osoby, które to będzie interesować. Czasami też odbywają się konferencje - takie zjazdy ludzi chętnych z różnych zborów - organizowane na jakiś temat. Tam może być więcej doktryny.
Gdy w latach 90-tych zacząłem szukać lepszego chrześcijaństwa to odkryłem że w moim mieście jest Kościół Chrystusowy.
Poczytałem o nim w książkach w bibliotece. I odkryłem, że ma bardzo fajne założenia.
https://en.wikipedia.org/wiki/Churches_of_Christ https://en.wikipedia.org/wiki/Restoration_Movement (polecam informacje o kościołach protestanckich porównywać zawsze z angielską wikipedią)
Gdyby zestawić kilka haseł charakterystycznych dla ruchu kościołów chrystusowych to byłyby:
- Gdzie Biblia mówi – my mówimy, gdzie Biblia milczy – my milczymy.
- W sprawach zasadniczych – jedność, w sprawach drugorzędnych – wolność, a we wszystkim – miłość.
- Jesteśmy wolni, aby się różnić, ale nie dzielić.
- Jesteśmy jedynie chrześcijanami, ale nie jedynymi chrześcijanami.
- Nie jesteśmy jedynymi Kościołami Chrystusowymi, ale jedynie (wyłącznie) Chrystusowymi.
W praktyce - przynajmniej częściowo - hasła te są chyba wspólne dla wielu kościołów protestanckich/ewangelikalnych.
Pytasz - jakie mam "przemyślenia po poznaniu tylu zborów"?
Jestem przekonany, ż enie jestem jakimś wyjątkiem, bo w zborach protetsanckich, tak jak wcześniej pisałem, ludzie często wędrują pomiędzy kościołami. I jest to jak najbardziej normalne. Ktoś idzie na studia do innego miasta / żeni się / przeprowadza itd itp / i tam albo nie ma swojego zboru macierzystego albo jest to na tyle odmienny zbór że szuka czegoś innego. Jest to OK i jest to często praktykowane.
Moje największe i najważniejsze myślę doświadczenie to takie, że - szukanie jedynej prawdziwej denominacji / jedynego prawdziwego kościoła, jest skazane na niepowodzenie. Wbrew temu co głoszą sekty i niektórzy fundamentaliści, moim zdaniem nie da się tego okreslić. Jestem tu pesymistą
Dlatego jeśli tego szukasz, to odpuść sobie. Doświadczysz tylko frustracji i stracisz masę czasu. Aczkolwiek jeśli ktoś bardzo chce i kogoś takie akurat poszukiwanie inspiruje, to może to być ciekawe doświadczenie
Moje doświadczenie jest jednak takie, że jest to w ogóle fałszywy kierunek poszukiwań.
(Ale niestety taki kierunek jest lansowany przez np. Adwentystów, Mormonów i Świadków Jehowy, Chrystadelfian chyba też. Myślę, że coś zbliżonego było do Vat2 lansowane też przez Kościół Katolicki - dzisiaj też, choć w złagodzonej formie)
Gdy zrobimy krok tył i przyjrzymy się chrześcijaństwu z dytansu, przyjrzymy się w perspektywie historii i w dniu dzisiejszym. Gdy zapoznamy się z rozwojem chrześcijaństwa. Z jego systematyką, z procesami jego przemiany. To zobaczymy olbrzymie, złożone zagadnienie. Zobaczymy wielką ilość różnych sił (wyobraźmy je sobie jako takie strzałeczki oddziałujące na jakiś obiekt), różne akcje i reakcje, które wpływają na rozwój tegoż chrześcijaństwa.
Drugie doświadczenie, którym chciałbym się podzielić jest takie, że: jeśli masz jakieś poglądy, które w jaskrawy sposób kontrastują z tym co praktykuje się w danym kościele to poszukaj innego miejsca.
Ja na przykład od lat mam unitarianskie poglądy na Jezusa Chrystusa. Po prostu nie wierzę w to, że jest Bogiem równyn Jahwe, że istniał przed swoimi narodzinami, że miał cokolwiek wspólnego ze stwarzaniem świata, że wpisuje się w narrację o Trójjedynym Bogu itd itp.
To jest akurat przekonanie - jedno z bardzo niewielu, które mocno "zgrzyta" z Jezuso-centrycznym protestantyzmem.
Będąc przez lata w Kościele Wolnych Chrześcijan nie dawało mi to spokoju. Często podnosiłem ten temat w rozmowach, zadawałem pytania, czułem się niezrozumiany, uciszany. Potem emocjonalnie wyczerpany. Bo czułem zewnętrzną i wewnętrzna presję. Zewnętrzną - bo czułem, że inni - kórych zazwyczaj bardzo lubiłem - chcieli mnie przekonac do swojego zdania. Wewnętrzną - bo ja sam chciałem zmienić swoje zdanie, swoją interpretację tego zagadnienia.
Gdy zacząłem chodzić do zboru nietrynitarnego było dla mnie niczym balsam dla duszy.
W końcu bez presji. W końcu mogę mówić to co myślę bez lęku, że kogoś tym urażę, że zniszczę czyjąś wiarę. W końcu zbór stał się przyjemnym miejscem.
Myślę, że podobne zmagania moga towarzyszyć ludziom, którzy chcą koniecznie np święcić sobotę i uważają że niedziela jest dniem antychrześcijańskim.
Podobne zmagania moga dotyczyć gdy w zborze panuje wysoki autorytet jakiegoś człowieka, z którym np się nie zgadzamy. Przykłądowo Ellen White u Adwentystów.
Ale generalnie - za poglądy - protestanci nikogo nie wykluczają. Za niewiarę w Bóstwo Jezusa Wolni Chrześcijanie nie wykluczają. Za niewiarę w Ellen White Adwentyści nie wykluczają. Pytanie tylko, czy jesteśmy gotowi na życie pod taką presją, w takiej atmosferze? Moim zdaniem nie ma to sensu.
Co do tego, co z sytacją gdy doktryna fajna a ludzie nie fajni?
Z obserwacji zauważyłem, że w małych zborach - częściej niż w dużych. Albo może inaczej - w niektórych zborach zdarzają się ludzie, którzy są bardzo trudni. I panuje tam niezdrowa, toksyczna atmosfera. Są takie miejsca gdzie stosunkowo często tacy ludzie będą się pojawiac.
Moja rada jest taka: nie ukrywaj tego co myslisz o tej sytuacji, mów wprost, nie koloruj, nie oszukuj siebie samego, że jest inaczej, że to się zmieni itd itp. I jeśli czujesz że ludzie toksyczni niszczą zbór i nie jesteś w stanie nic z tym zrobić to poszukaj innego miejsca. Analogicznie jak w innych miejscach w życiu
To na razie tyle