Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Strach, lęk, obawa przed zdemaskowaniem  (Przeczytany 1211 razy)

Offline PoProstuJa

Strach, lęk, obawa przed zdemaskowaniem
« dnia: 30 Kwiecień, 2022, 13:12 »
Hej,

piszę teraz z perspektywy osoby, która wyjście z organizacji ma już za sobą i ogólnie jest luz.
Jak widzę starszych na mieście to jeszcze im macham i zawsze mówię "dzień dobry". I niektórzy niestety wtedy przede mną uciekają. To całkiem zabawne jest jak starszy (rządzący zborem i mający moc wykluczania) oddala się pospiesznie od zwykłej niegdysiejszej głosicielki. To tak jakby słoń uciekał przed mrówką  ;D

No ale są sytuacje odwrotne. Czyli totalny strach obecnych Świadków przed starszymi zboru i przed innymi członkami zboru.
Często się zdarza, że taki długoletni ukryty odstępca powtarza slogan w stylu: "ja to się starszych nie boję", po czym gdy okaże się, że ktoś zauważył, że rozmawiał on z odstępcą, to trzęsie się ze strachu i nogi ma jak z waty.
I to niekoniecznie jest strach przed konkretnym bratem Heńkiem czy Zenkiem, ale przed tym, że mogą donieść do zboru, mogą wykluczyć.

No więc... niby się nie boi, a się boi.

Ja zauważyłam to po sobie jeszcze jako Świadek. Powtarzałam sobie, że ja tam się starszych nie boję. Po czym doszło do sytuacji, gdy byłam widziana przez członka zboru jak rozmawiam na ulicy z osobą wykluczoną. I wtedy dosłownie oblał mnie taki strach, taki lęk, że ledwie mogłam dojść do siebie.

Żeby całkowicie pozbyć się tego lęku, to oczywiście lekarstwem jest tylko wyjście z organizacji...
No ale nie każdy może / chce wyjść.

Miałam już okazję spotkać się z kilkoma wybudzonymi Świadkami (będącymi formalnie w orgu) i zawsze to wygląda tak samo. Boją się normalnie przemieszczać po ulicy idąc w kierunku miejsca spotkania, obawiają się, że spod ziemi wyskoczy jakiś szpieg, który na nich doniesie. W miejscu publicznym rozglądają się z częstotliwością 20 razy na minutę i wtedy rozmowa z nimi trwa max 5 minut. Zdarzyło mi się nawet, że rozmówca podczas rozmowy telefonicznej, gdy szłam przez ulicę, pytał mnie czy obok mnie ktoś przechodzi i prosił, abym nie wymawiała na głos jego imienia....

Ja bym chętnie spotkała się z kolejną osobą wybudzoną w miejscu publicznym, jak normalny człowiek na kawie. Ale to odpada, bo by mi ta osoba ze stresu zeszła na zawał...
----------------------

A jak to jest - bądź było - u Was (wybudzonych, nieodłączonych)?
Też macie ataki paniki, że ktoś z Was zdemaskuje?


Offline Storczyk

Odp: Strach, lęk, obawa przed zdemaskowaniem
« Odpowiedź #1 dnia: 30 Kwiecień, 2022, 16:52 »


No więc... niby się nie boi, a się boi.

Ja zauważyłam to po sobie jeszcze jako Świadek. Powtarzałam sobie, że ja tam się starszych nie boję. Po czym doszło do sytuacji, gdy byłam widziana przez członka zboru jak rozmawiam na ulicy z osobą wykluczoną. I wtedy dosłownie oblał mnie taki strach, taki lęk, że ledwie mogłam dojść do siebie.


Tak jakoś krótko po chrzcie, niestety zdażyło mi się celowo  uniknąć spotkania twarzą w twarz z osobą wykluczoną( młoda siostra, przychodziła często do mnie na studium )Przeszłam na drugą stronę ulicy, aby nie łamać zasad. Zresztą nie wiedziała bym, co jej powiedzieć   ;)
Natomiast wiele lat później, to nawet sama  w autobusie przysiadłam się( znałam ją, choć nie zbyt lubiłam :)
Uważałam, gdy udam, że jej nie widzę...to nie pomoże jej wrócić.
Nie potrafiłam inaczej( chyba już się wybudzałam)  :)
Nie pamiętam, abym  wtedy myślała o  starszych co powiedzą, i czy mnie ukażą.
 Nie miałam takiej świadomości .Nie znałam treści Paście Trzody:)


Offline PoProstuJa

Odp: Strach, lęk, obawa przed zdemaskowaniem
« Odpowiedź #2 dnia: 30 Kwiecień, 2022, 22:21 »
Tak jakoś krótko po chrzcie, niestety zdażyło mi się celowo  uniknąć spotkania twarzą w twarz z osobą wykluczoną( młoda siostra, przychodziła często do mnie na studium )Przeszłam na drugą stronę ulicy, aby nie łamać zasad. Zresztą nie wiedziała bym, co jej powiedzieć   ;)
Natomiast wiele lat później, to nawet sama  w autobusie przysiadłam się( znałam ją, choć nie zbyt lubiłam :)
Uważałam, gdy udam, że jej nie widzę...to nie pomoże jej wrócić.
Nie potrafiłam inaczej( chyba już się wybudzałam)  :)
Nie pamiętam, abym  wtedy myślała o  starszych co powiedzą, i czy mnie ukażą.
 Nie miałam takiej świadomości .Nie znałam treści Paście Trzody:)

Moim zdaniem taki paniczny lęk najbardziej czują wybudzeni.
Tymczasem przeciętny Świadek może aż tak bardzo się nie bać, ponieważ nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, że za taki kontakt można mieć komitet / być wykluczonym. A nawet jeśli zdaje sobie z tego sprawę, to pewnie uważa, że w rzeczywistości takie rzeczy się nie dzieją.
Tymczasem wybudzeni, bazując chociażby na informacjach pozyskanych z Internetu, wiedzą już, że można mieć komitet za byle co.

Ja jeszcze dodam jako ciekawostkę inny powód mojej paniki. Otóż, gdy zaczęłam (w ukryciu oczywiście) odwiedzać to forum, to najpierw byłam pewna, że to Szatan zwodzi tych forumowych odstępców. Ale parę miesięcy później wiedziałam już, że tkwię w bagnie. Postanowiłam jednak nie odłączać się, tylko być ukrytym "odstępcą" i dalej poznawać prawdę o "prawdzie"... Pewnego dnia otwieram laptopa żeby wejść na forum, a tam niespodziewanie pojawiła się nowa funkcja - że często odwiedzane strony zapisały mi się w wyszukiwarce w formie dużych rozmiarów ikon.
Jak ja się wystraszyłam!  ;D Usilnie próbowałam wyłączyć tę funkcję byleby tylko nie było widać nazwy tego forum. Od razu sobie wyobraziłam, że może kiedyś wpaść do mnie znienacka  jakaś siostra albo brat starszy. No i gdybym miała uruchomiony komputer, a na pulpicie wielką ikonkę z forum, no to już po mnie!
Oczywiście nigdy mi się nie zdarzyło, aby jakiś starszy przyszedł i chciał zobaczyć mój komputer! Ale strach był!  ;D


Offline Gostek

Odp: Strach, lęk, obawa przed zdemaskowaniem
« Odpowiedź #3 dnia: 30 Kwiecień, 2022, 23:31 »
Ja się najadłem strachu, kiedy to jakieś trzy   lata temu, był u mnie organizowany Brudcasting. Na Smart TV niestety, ale wystąpiły jakieś problemy i  nie można było naładować bezpośrednio strony JW.Org i się z nią połączyć,a jeden z obecnych u mnie braci zaproponował, żebym połączył mój Tablet z moim telewizorem.
Zamarłem wtedy na chwilę, bo miałem tam pełno  ikonek  aplikacji, w tym różnych przekładów Biblii i Koranu jak również stron odstępczych.
Musiałem na szybko zwymyślać, że to internet mi słabo na tym tablecie chula i że bateria nie trzyma itd.. A brat na to, że mogę połączyć się przecież przez komórkę, a tam, wiadomo, podobne treści. W końcu, ktoś inny rozwiązał problem i podłączył się ze swojego telefonu.
Po tym zajściu i ewentualnym zdemaskowaniu, tym, czym się zajmuję, postanowiłem, że już nigdy nie urządzę wspólnego oglądania Brodcastingu w moim mieszkaniu.
« Ostatnia zmiana: 30 Kwiecień, 2022, 23:35 wysłana przez Gostek »


Offline PoProstuJa

Odp: Strach, lęk, obawa przed zdemaskowaniem
« Odpowiedź #4 dnia: 01 Maj, 2022, 10:55 »
Ja się najadłem strachu, kiedy to jakieś trzy   lata temu, był u mnie organizowany Brudcasting. Na Smart TV niestety, ale wystąpiły jakieś problemy i  nie można było naładować bezpośrednio strony JW.Org i się z nią połączyć,a jeden z obecnych u mnie braci zaproponował, żebym połączył mój Tablet z moim telewizorem.
Zamarłem wtedy na chwilę, bo miałem tam pełno  ikonek  aplikacji, w tym różnych przekładów Biblii i Koranu jak również stron odstępczych.
Musiałem na szybko zwymyślać, że to internet mi słabo na tym tablecie chula i że bateria nie trzyma itd.. A brat na to, że mogę połączyć się przecież przez komórkę, a tam, wiadomo, podobne treści. W końcu, ktoś inny rozwiązał problem i podłączył się ze swojego telefonu.
Po tym zajściu i ewentualnym zdemaskowaniu, tym, czym się zajmuję, postanowiłem, że już nigdy nie urządzę wspólnego oglądania Brodcastingu w moim mieszkaniu.

O kurczę... czytając tę historię Gostku aż poczułam ten Twój stres!
W takich sytuacjach dosłownie można się nabawić palpitacji serca!


Offline Sebastian

Odp: Strach, lęk, obawa przed zdemaskowaniem
« Odpowiedź #5 dnia: 01 Maj, 2022, 12:36 »
ja chyba miałem _niestandardową_ ścieżkę wybudzania się ponad 20lat temu, gdyż udało mi się prawie całkowicie ominąć etap "obawy przed zdemaskowaniem".

na początek (1997) zająłem się życiem doczesnym (studia na wyższej uczelni) i odpłynąłem ze zboru.

później (1998 i 1999) przeczytałem to i owo i zrozumiałem że niewolnik naucza "bujdy na resorach"

w międzyczasie utraciłem niemalże wszystkie kontakty z osobami ze zboru

na początku 2000 roku miałem tylko jednego kumpla w organizacji, człowieka na tyle bliskiego, że od kilku lat mieszkał u mnie w moim mieszkaniu (dałem mu odrębny pokój) i tylko ta przyjaźń trzymała mnie w organizacji

w międzyczasie (1999) odwiedzała mnie parę razy starszyzna i parę razy starsi wykorzystali "przypadkowe" spotkanie na mieście aby Sebastiana jakoś skorygować, ale...

ale Sebastian już wtedy znał treść "paście" i czytał dużo na forach dyskusyjnych więc Sebastian tak pokierował rozmową, żeby to nie starszyzna nastraszyła Sebastiana ale odwrotnie: Sebastian starszyznę :)

na pytania "dlaczego oddaliłem sie od zboru" odpowiedziałem że ta wiedza jest znana Bogu Jehowie, a starszym wg mnie jest niepotrzebna "nie powiem i już" :)

zirytowali się na tyle mocno że wspomnieli że "mogą mnie wykluczyć", a ja wtedy... postraszyłem ich tym, że Jehowa Bóg zamorduje ich podczas armagedonu!

werset biblijny z Ezechiela mówi (cyt. z pamięci) że "bezbożny umrze z powodu win swoich ale Jehowa zażąda jego krwi od ciebie" i na tym opierając się pouczyłem starszyznę, że ewentualne nadużycie władzy polegające na niesprawiedliwym wykluczeniu Sebastiana może tak niesamowicie wnerwić Boga Jehowę, że on to sobie zapamięta i w dniu Armagedonu aniołowie zamordują starszych zboru, którzy odważyliby się wykluczyć Sebastiana!

patrząc starszemu prosto w oczy "doradziłem mu", aby nie denerwował Jehowy Boga i aby "nie prosił się o śmierć" z ręki aniołów Bożych, gdyż "z Jehową jeszcze nikt nie wygrał" :)

na tamtym etapie takie "postraszenie starszyzny" było mi potrzebne, gdyż chciałem zachować formalne członkostwo w organizacji aby nie utracić kontaktu z najbliższym kolegą...

moje "groźby" były tak skuteczne że starszyzna ponad 2 lata nie podejmowała żadnych kroków aby powołać komitet sądowniczy o odstępstwo!

Później sytuacja uległa zmianie, gdyż kolega (pod wpływem artykułu o "obowiązku donosicielstwa" który rozważany był na zebraniu strażnicy) sam na mnie zakapował, że ja jestem mentalnym odstępcą i sam mi wyjaśnił, że on nawet nie będzie czekać na ewentualne powołanie komitetu sądowniczego ale już teraz samodzielnie ode mnie wyprowadzi się...

Skoro ostatnia więź łącząca mnie ze zborem (tzn. chęć kontynuowania przyjaźni z kolegą) stała się nieaktualna, to po kilku tygodniach odbyła się moja ostatnia rozmowa ze starszyzną, podczas której wręczyłem im wcześniej przygotowane oświadczenie, że "samodzielnie z własnej inicjatywy odłączam się od społeczności świadków Jehowy"

To co powyżej opowiedziałem trwało prawie 4 lata: 1999, 2000, 2001, 2002 i zaowocowało ogłoszeniem na zebraniu na sali mojego odejścia (ogłoszenie wygłoszono 17 grudnia 2002, czyli w tym roku będę świętować _dwudziestą_ rocznicę oficjalnego odejścia z organizacji)
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline spawarka noego

Odp: Strach, lęk, obawa przed zdemaskowaniem
« Odpowiedź #6 dnia: 01 Maj, 2022, 18:15 »
Fajny temat, PPJ. :)

Mdlącego smaku poczucia dekonspiracji zakosztowałem jako szczeniak w podstawówce.
Rodzice byli już po chrzcie, a ja wrastałem w środowisko ‘prawdziwych chrześcijan’.

Szkolna pani dyrektor razu pewnego, ukuła aktywność, polegającą na napiętnowaniu dwójarzy. Rzecz polegała wyczytaniu na okolicznościowym apelu uczniów z pewną sumaryczną liczbą jednostkowych ocen niedostatecznych, gdzie wśród całej gawiedzi szkolnej spędzonej w tym celu na salę gimnastyczną, mieli okryć się sromotą.

Jako że w dzienniku przy rubryce z moim nazwiskiem uzbierało się więcej pał, niż było niż sprawiedliwych w Sodomie i Gomorze - zostałem zakwalifikowany...
Pogodzony z nieuchronnym, czekałem na termin apelu, a wyczytany - pokornie wstałem, zwiększając swoją rozpoznawalność wśród słabeuszy.

Ale to było preludium - jak słusznie się domyślacie.

Otóż opuszczając z ulgą metaforyczny szeol, na korytarzu spostrzegłem starszego z naszego zboru. Wyłowił mnie wzrokiem.
Zadrżałem. Czy słyszał? Podglądał przez dziurkę od klucza?
W swej chłopięcej naiwności wziąłem to za przypadek – ot, może akurat podrzucił dziecku klucze, bo ten nie wziął z domu? (pochodzę z pokolenia dzieciaków z kluczami u szyi (pracujący rodzice), oraz nauki o pokoleniu, pamiętającym rok 1914, które miało nie przeminąć). ;)

Wiara w przypadek rozsypała czas jakiś później, kiedy ów starszy stanął w drzwiach, chcąc pomówić z rodzicami.
Pojawiał się przecież wiele razy wcześniej, jednak wtedy natychmiast odczułem, że za moją przyczyną.
Rodzice dostali więc burę, że ich syn nie przynosi chwały Jehowie (w pogardzanej przecież przez organizację edukacji świeckiej), w dodatku ja zamiast zapaść się pod ziemię, wg jego słów – ‘wychodziłem z tej sali cały ubawiony’ (to zrozumiałe, przecież odpuścił mi stres).

Kiedy starszy sobie poszedł, odbyło ‘trzepanie dzienniczka’. Rodzice poddawszy go prześwietleniu niczym Berejczycy, stwierdzili, że mizerne oceny moje, poprzetykane były misternie pełnym spektrum barw i odcieni pozostałych ocen, niczym szata buchnięta przez Achana z łupów z Jerycha (tego Achana z ‘Mojego Zbioru’, którą to szatę upychał w dołku ukrytym w namiocie).
Za mną stały też średnia z medianą oraz fakt, że podstawowa edukacja moja, bohatersko posuwała się naprzód.
Uspokojeni rodziciele oszczędzili mi teokratycznej trudnej mowy. Stanęli między mną, a izraelskim zwierzchnikiem Jozuem i ocalili mnie. Kamienowanko zostało udaremnione.

Ale skąd się tam wziął ów starszy? - zapyta ktoś?
Szczerze – do dziś nie wiem tego na pewno, ale o planowanej akcji najprawdopodobniej podkablował jego syn, uczęszczający do tej samej szkoły.
Takich dzieciaków z rodzin SJ było więcej, widać więc, warto było starszemu zrobić samodzielne rozpoznanie w sytuacji.

Mimo, że czułem się w dwójnasób upokorzony, jakoś nie zachodziłem w głowę: ‘co jest z tym starszym nie tak? albo ‘co za wyjątkowo wścibska persona?’ Wyjaśnienie było jakże oczywiste. On dbał o zbór, o jego wysokie mierniki moralne. A pomagał mu formatowany od najmłodszych lat na szpicla jego syn, z wyczulonym radarem na wszelkie zachowania dziwne i odbiegające od normy.

Od tej pory miałem się przy nim na baczności. Psuł krew i wsadzał kij w szprychy w przypadku wszelkich przejawów swobody, niczym wredny młodszy brat.
Z biegiem lat przekonałem się, że takich usłużnych i zaangażowanych członków wspólnoty jest więcej, a donosicielstwo to powszechna, zinstytucjonalizowana i aprobowana praktyka funkcjonująca także poza moim lokalnym zborem.

Nic dziwnego, że na skutek podobnych doświadczeń, człowiek wykształca w sobie odruchy obronne, ustawiczne uważa na to co i gdzie mówi i robi.
Stąd to nerwowe rzucanie głową na lewo i na prawo oraz nieuzasadnione poczucie strachu w irracjonalnych sytuacjach.
Dziś jasnym jest dla mnie, że to szkodliwa reakcja stresowa na skutek permanentnego samozaszczucia.

Nie obserwuje się podobnych odruchów i podobnie głębokiej kontroli nad własnym zachowaniem u wolnych, swobodnych ludzi.
To znak rozpoznawczy niewolników niewolnika.

A nawet jeśli ktoś zdoła osiągnąć satysfakcję ze swoich osiągnięć, jest to stan zaledwie chwilowy, gdyż strumień treści trafiających do członków społeczności nacechowany jest ciągłą i rosnącą presją na zwiększanie własnych wysiłków oraz ciążeniem w stronę poczucia własnej winy.
Dodatkową funkcję korygującą zapewnia teokratyczny totalitaryzm starszych, mających za zadanie programowo wytrącać jednostkę z poczucia równowagi, którą zapewnia jej własna sprawczość.

P.S.
Przeczytajcie sobie definicję ‘fobii’ w Wikipedii.
Brzmi znajomo?

A jest to sklasyfikowane zaburzenie psychiczne o podłożu lękowym, gdzie rekomenduje się diagnostykę i leczenie.
Z kolei tego rodzaju lęki społeczne uważa się za najczęstsze i najłagodniejsze formy paranoi.


« Ostatnia zmiana: 01 Maj, 2022, 18:24 wysłana przez spawarka noego »


Offline DreamM@ster

Odp: Strach, lęk, obawa przed zdemaskowaniem
« Odpowiedź #7 dnia: 09 Listopad, 2022, 16:14 »
Ja jeszcze jestem oficjalnie w Organizacji chociaż mentalnie od lat poza sektą. Ogólnie znam uczucie strachu wynikające z  wykrycia przez szpiegów WTS ale też muszę przyznać że wywiad FBI wujków słabo działa np: kilka miesięcy temu zamieściłem na fb zdjęcie z grilla m.i.n w towarzystwie wykluczonej siostry i jakoś było zero reakcji :) Oj słabo wujkowie starsi coś czuwacie ;)


Offline Warszawa wschodnia

Odp: Strach, lęk, obawa przed zdemaskowaniem
« Odpowiedź #8 dnia: 09 Listopad, 2022, 20:57 »
Moim zdaniem jak ktoś nie głosi odstepczych treści to raczej przymykają oko. Przynajmniej u nas. Sam kilka razy odpalałem telefon z ikonka książki kryzys sumienia i powiem jedno. Większość z nich nie wie co to i jak się człowiek normal ie zachowuje to pewnie nie zwrócą uwagi. Chyba że aż tak dobrze się maskują w co wątpię.


Offline PoProstuJa

Odp: Strach, lęk, obawa przed zdemaskowaniem
« Odpowiedź #9 dnia: 09 Listopad, 2022, 21:04 »
Ja jeszcze jestem oficjalnie w Organizacji chociaż mentalnie od lat poza sektą. Ogólnie znam uczucie strachu wynikające z  wykrycia przez szpiegów WTS ale też muszę przyznać że wywiad FBI wujków słabo działa np: kilka miesięcy temu zamieściłem na fb zdjęcie z grilla m.i.n w towarzystwie wykluczonej siostry i jakoś było zero reakcji :) Oj słabo wujkowie starsi coś czuwacie ;)

Ojjj DreamM@ster... daj tym wujkom szansę!
Zamieściłeś dopiero jedno zdjęcie, a oni potrzebują dwóch świadków.
Zamieść drugie zdjęcie - wtedy będą mieli komplet dowodów na komitecik :D


Offline spawarka noego

Odp: Strach, lęk, obawa przed zdemaskowaniem
« Odpowiedź #10 dnia: 10 Listopad, 2022, 09:18 »
Minister zdrowia ostrzega:
publikowanie zdjęcia z grillowania w towarzystwie osoby wykluczonej może być przyczyną zdjęcia z przywileju oraz nie wyklucza grilowania osoby przez wujków z towarzystwa.
Dobrze uczynicie, jeśli się od tego powstrzymacie.
Szczęść zborze!

~~
- Jadwinia, problem jest - zagadnął Stefan w porze obiadu. - Dostałem zaproszenie na grilla od szefa, ale jego Danka jest trochę wykluczona… Nie wypada nie iść, ale co będzie, jak mi kto fotę cyknie i umieści na fb? - frasował się Stefan, skrobiąc się łyżką w potylicę.   
- No i mam taki jakby kryzys sumienia... - kontynuował strapiony.
Na dźwięk ostatnich słów Jadwinia upuściła wazę z pieczarkową, którą właśnie wnosiła w rytualnym fartuszku z wiewiórką.
- Matko Boska Światkowska!! Na zwiędłą laskę Aarona!! Na zastępy zezowatych wszetecznic babilońskich!! Cóżeś uczyniła niewiasto?!! - pieklił się Stefan, pośpiesznie wybierając parujące łazanki ze śliskiego linoleum.
Jadwinia osunęła się w progu i zasłoniwszy uszy dłońmi, zagłuszała jego teokratyczną wiązankę pieśnią królestwa z wycofanego śpiewnika.


Offline DreamM@ster

Odp: Strach, lęk, obawa przed zdemaskowaniem
« Odpowiedź #11 dnia: 10 Listopad, 2022, 17:00 »
Czasem zastanawiam się nad oficjalnym odłączeniem ale mam całą rodzinę w tej Sekcie i nie jest to takie łatwe. Mój kuzyn odłączył się  kilka miesięcy temu i teraz mnie zachęca do tego kroku. Jestem ciekaw czy jakbym zamieścił zdjęcia z obchodzenia urodzin to jacyś urzędnicy WTS by się do mnie zgłosili... w końcu jestem 7 lat nieczynny. Na koniec tego posta życzenia dla wujków z Warvick: WTS Cholerna Sekto która niszczysz rodziny!!! KISS MY ASS!!!


Offline PoProstuJa

Odp: Strach, lęk, obawa przed zdemaskowaniem
« Odpowiedź #12 dnia: 11 Listopad, 2022, 23:12 »
Czasem zastanawiam się nad oficjalnym odłączeniem ale mam całą rodzinę w tej Sekcie i nie jest to takie łatwe. Mój kuzyn odłączył się  kilka miesięcy temu i teraz mnie zachęca do tego kroku. Jestem ciekaw czy jakbym zamieścił zdjęcia z obchodzenia urodzin to jacyś urzędnicy WTS by się do mnie zgłosili... w końcu jestem 7 lat nieczynny. Na koniec tego posta życzenia dla wujków z Warvick: WTS Cholerna Sekto która niszczysz rodziny!!! KISS MY ASS!!!

DreamM@ster... wiesz co jest najśmieszniejsze w rodzinach świadkowskich... Że lojalność wobec organizacji jest w nich większa niż wobec własnych krewnych!

I na ten przykład Ci powiem, że jak ja nieśmiało zaczęłam wchodzić na to forum (oczywiście w ukryciu), to nawet pary z gęby o tym nie puściłam przed moim mężem! Głównie dlatego, że nie chciałam go gorszyć i burzyć jego wiary!
No i dopiero musiało minąć KILKA MIESIĘCY, aż w końcu żeśmy się zgadali... i okazało się, że on też wchodził na forum... i zaczął to robić mniej więcej w tym samym czasie co ja!
To jest chore żeby żona przed mężem, a mąż przed żoną się ukrywali z takimi rzeczami!

Wcale się nie zdziwię jak się okaże, że w Twojej rodzinie są już jacyś wybudzeni, ukryci "odstępcy". No ale wszyscy muszą odgrywać swoją rolę aktywnych Świadków żeby nikt ich nie zdemaskował. I tak sobie żyją te świadkowe rodziny w zakłamaniu!

Ogólnie sytuacja w której ma się całą rodzinę u Świadków nie jest do pozazdroszczenia! Ale osobiście znam taką sytuację, gdy rodzeństwo odeszło z organizacji Va banque mając na uwadze to, że bezpowrotnie stracą kontakt ze swoimi rodzicami. No i owszem... na początku stracili. Ale na szczęście zbór zrobił swoje... czyli totalnie olewał tych rodziców nie okazując im żadnego zainteresowania i wsparcia. Efekt? Rodzice w końcu sami postanowili nawiązać kontakt z odłączonymi dziećmi! I to w momencie, gdy potrzebowali zwyczajnie pomocy (zakupy, zawiezienie do lekarza itd).

Tak więc obojętna postawa zboru bardzo tu "pomaga" członkom organizacji wybudzać się z tego snu o raju i duchowej rodzinie.

DreamM@ster... Ty sam musisz ocenić co będzie dla Ciebie lepsze...
To Ty sam wiesz jak wyglądają Twoje kontakty z rodziną i jak się czujesz na co dzień z tym, że musisz udawać Świadka, którym już wewnątrz nie jesteś...

Mogę Ci tylko doradzić wsłuchanie się w siebie, w swoje potrzeby i swoje emocje.
Co jest dla mnie ważne? Co mnie uszczęśliwia? Co mnie unieszczęśliwia? Co czuję, gdy muszę się ukrywać, udawać? Czy dam radę długo wytrzymać w takim zawieszeniu w jakim jestem obecnie?

Gdy rozum za dużo myśli i analizuje bez końca, nie mogąc podjąć żadnej ostatecznej decyzji, to wtedy warto posłuchać serca!