Wczoraj 29 osób na sali. Co ciekawe potrzeby zboru o tym zeby nie rozmawiac o wojnie i inflacji, z braćmi i ludźmi ze świata bo mamy być neutralni.
wow, to coś nowego!
ponad trzy dekady temu, gdy ja byłem pionierem i walił się blok wschodni, ludzie pragnęli rozmów "o polityce", ale my mieliśmy głosić koniec systemu i nie politykować.
w praktyce wyglądało to śmiesznie, bo należało "nie krytykować" polityków ale spokojnie można bylo "jeździć" po duchowieństwie (oczywiście z _wyjątkiem_ żyjącego jeszcze wtedy Karola Wojtyły)
jak ktoś z głosicieli mówił o Lechu Wałęsie "ten elektryk co nosi balwochwalczy wizerunek w klapie marynarki" to źle, nagana!
ale jak ktoś krytykował duchownych (np. Józefa Glempa) za popieranie tego samego Wałęsy to dobrze (bo "wskazuje" że duchowni "politykują" a więc nie powinni).
druga śmiesznostka z tamtych czasów, to doszukiwanie się we wszystkim na siłę "znaków końca"....
do dzisiaj pamiętam, jak w 1989 roku ktoś na zebraniu powiedział że "widzimy że koniec zbliża się wielkimi krokami, bo wczoraj znowu twaróg podrożał!" i... dostał oklaski na sali królestwa!
mimo że byłem wtedy fanatycznie przekonany o prawdziwości wyznania świadków Jehowy, to ten "drożejący twaróg" nawet wtedy brzmiał w moich nastoletnich uszach bardzo absurdalnie!
dodatkowo, pamiętam, że organizacja "odgórnie" i nawet nieco "na siłę" prowokowała nas do rozmów o drożyźnie (i to nie takiej "maleńkiej" kilkunastoprocentowej jak w 2022 roku ale wtedy w 1989 w Polsce szalała hiperinflacja kilkaset procent) - wydano nawet przebudźcie się o z artykułem na pierwszej stronie o "szalejącej drożyźnie".
jeden z braci starszych nawet prosił aby każdy dokształcił się co to jest inflacja i skąd bierze się, żeby nie było kwasu jak ktoś nas podczas głoszenia o to spyta.
wtedy ("za moich czasów")
rozmowy _o_inflacji_ jeszcze NIE były "naruszeniem neutralności"