Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Życie bez moralnego kręgosłupa po odejściu  (Przeczytany 1644 razy)

Offline PoProstuJa

Życie bez moralnego kręgosłupa po odejściu
« dnia: 30 Styczeń, 2022, 19:09 »
Jak to kiedyś od kogoś usłyszałam...
Wielu Świadków można przyrównać do żółwi. Nie mają w środku własnego kręgosłupa moralnego tylko pokryci są zewnętrzną twardą (strażnicową) skorupą. Gdyby im ten pancerz zabrać, to zostają bez niczego i nie mogą normalnie funkcjonować... tak jak żółw bez swojej skorupy.

I słowa te niestety sprawdzają się.
Niektórzy mogą być dumni, że wyszli z sekty. Ale samo wyjście to tylko część sukcesu. Cały sukces jest wtedy, jeżeli wychodzisz z sekty i Twoje życie jest lepsze niż wtedy, gdy w niej tkwiłeś.

Niestety zdarza mi się słyszeć historie np. jak to niektórzy jako tako sprawowali opiekę nad swoimi dziećmi będąc jeszcze Świadkami. Natomiast po wybudzeniu się olali zasady Strażnicy i obecnie nie mają żadnych. Puścili więc dzieci samopas, a sami na przykład poświęcili się głównie pracy zawodowej.
Niestety puszczenie dzieci samopas nie kończy się dobrze i z dwojga złego: czy zabraniać im brutalnych gier czy filmów czy też pozwalać na wszystko i niczym się nie interesować, myślę, że ta pierwsza skrajność jest lepsza.

Jeżeli ktoś ma być Świadkiem i jako tako funkcjonować bądź odejść od ŚJ nie mając własnego kręgosłupa i totalnie się stoczyć, to lepsze będzie chyba tkwienie w sekcie...

Czy też słyszeliście o takich osobach którym odejście od Świadków bardziej zaszkodziło niż pomogło?


DeepPinkTool

  • Gość
Odp: Życie bez moralnego kręgosłupa po odejściu
« Odpowiedź #1 dnia: 30 Styczeń, 2022, 20:24 »
A to nie jest tak, że z sekty wychodzą "żółwie" z kręgosłupem, którym za ciasna skorupa uwiera?
Ci Exowie, których znam osobiście tak właśnie mają.


Offline Siedemtwarzy

Odp: Życie bez moralnego kręgosłupa po odejściu
« Odpowiedź #2 dnia: 30 Styczeń, 2022, 22:09 »
Osobiście nie znam, żadnych exów, którzy dzieci zostawiliby samopas. Raczej odwrotnie. Poświęcają im więcej czasu, starają się wychować na dobrych ludzi. Te opowieści, jak to się staczaja takie dzieci, to najczęściej pochodzą od SJ, którzy normalne zachowania dzieci czy młodzieży traktują jako przejaw obniżenia wartości moralnych.
Mówią tak bo zwyczajnie nie rozumieją otaczającego świata. Ich mózgi wyprane do cna przez orga, nie ogarniają że urodziny to naprawdę fajna okazja do świętowania. Impreza zorganizowana przez młodzież, to przejaw ich samodzielności i chęci czystej zabawy a nie wyuzdania.
Z ta pracą ponad miarę to też postrzeganie jest przez SJ bardzo spaczone. Dla nich praca w sobotę rano to przejaw nie dbania o sprawy duchowe, ale robienie nocki z soboty na niedzielę jako motorniczy jest już ok, chociaż na zebraniu będziesz padnięty.
Powiedziałbym, że rodzice po opuszczeniu orga są bardziej uwrażliwieni na rozwój ich potomstwa. Bardziej przekładają uwagę do rozmowy, do rozwoju dzieciaka. Poprostu mają mu o wiele więcej do zaoferowania, mając ciągle w głowie to jak sami często byli ograniczeni albo nawet zniewoleni. Umieją to docenić.
Sam też na tym myślę, czy odejście od zasad orga nie będzie mialo negatywnych konsekwencji dla moich dzieci. Szybko jednak dostrzegam, że dookoła mnie jest pełno ludzi w moim wieku, którzy sobie jakoś świetnie radzą w życiu i są naprawdę porządnym rodzicami i ludźmi.

Co do żółwia, to będąc w orgu, poprostu masz na skorupie pełno gowna, które według zapewnień orga, może i śmierdzi ale gruba warstwa ma Cię grzać  w zimne dni. Wychodząc z orga zmywasz ten gnój i odkrywasz, że słońce grzeje o wiele lepiej niż ta cała otoczka, która tak naprawdę była izolacja od realnego ciepła...


Offline PoProstuJa

Odp: Życie bez moralnego kręgosłupa po odejściu
« Odpowiedź #3 dnia: 30 Styczeń, 2022, 23:31 »
A to nie jest tak, że z sekty wychodzą "żółwie" z kręgosłupem, którym za ciasna skorupa uwiera?
Ci Exowie, których znam osobiście tak właśnie mają.

Mam szczerą nadzieję, że tak się dzieje u większości exów. Że wyjście od Świadków zrzuca z nich jarzmo i mogą normalnie funkcjonować. Że po wyjściu ich życie jest lepsze. Że odzyskują swoj kręgosłup.

Osobiście nie znam, żadnych exów, którzy dzieci zostawiliby samopas. Raczej odwrotnie. Poświęcają im więcej czasu, starają się wychować na dobrych ludzi. Te opowieści, jak to się staczaja takie dzieci, to najczęściej pochodzą od SJ, którzy normalne zachowania dzieci czy młodzieży traktują jako przejaw obniżenia wartości moralnych.
Mówią tak bo zwyczajnie nie rozumieją otaczającego świata. Ich mózgi wyprane do cna przez orga, nie ogarniają że urodziny to naprawdę fajna okazja do świętowania. Impreza zorganizowana przez młodzież, to przejaw ich samodzielności i chęci czystej zabawy a nie wyuzdania.
Z ta pracą ponad miarę to też postrzeganie jest przez SJ bardzo spaczone. Dla nich praca w sobotę rano to przejaw nie dbania o sprawy duchowe, ale robienie nocki z soboty na niedzielę jako motorniczy jest już ok, chociaż na zebraniu będziesz padnięty.
Powiedziałbym, że rodzice po opuszczeniu orga są bardziej uwrażliwieni na rozwój ich potomstwa. Bardziej przekładają uwagę do rozmowy, do rozwoju dzieciaka. Poprostu mają mu o wiele więcej do zaoferowania, mając ciągle w głowie to jak sami często byli ograniczeni albo nawet zniewoleni. Umieją to docenić.
Sam też na tym myślę, czy odejście od zasad orga nie będzie mialo negatywnych konsekwencji dla moich dzieci. Szybko jednak dostrzegam, że dookoła mnie jest pełno ludzi w moim wieku, którzy sobie jakoś świetnie radzą w życiu i są naprawdę porządnym rodzicami i ludźmi.

Co do żółwia, to będąc w orgu, poprostu masz na skorupie pełno gowna, które według zapewnień orga, może i śmierdzi ale gruba warstwa ma Cię grzać  w zimne dni. Wychodząc z orga zmywasz ten gnój i odkrywasz, że słońce grzeje o wiele lepiej niż ta cała otoczka, która tak naprawdę była izolacja od realnego ciepła...

Również mam nadzieję, że u  WIĘKSZOŚCI eksów jest tak jak piszesz. Że poświęcają swoim dzieciom więcej czasu, a odejście z organizacji ma tylko na nich dobry wpływ.
Niestety docierają do mnie także informacje o sytuacjach, gdy odejście z orga wcale nie wpływa cudownie "leczniczo" na rodzinę.
Na szczęście jak na razie to pojedyncze sygnały.

Wcale nie chodzi mi o organizowanie urodzin i inne drobnostki, które nie są złe. Chodzi mi o zaniedbanie rodziny.

To taka refleksja dla tych, którzy wyobrażają sobie, że odejście z orga rozwiązuje wszystkie problemy jeśli nie ma się już nad sobą jarzma z USA.
Niestety samoistnie nie rozwiązuje problemów. Rodzice mają wręcz trudniejsze zadanie, bo muszą przekazać swoim dzieciom wartości, które pozwolą im być dobrymi obywatelami i szczęśliwymi ludźmi. Rodzice nie mają już "gotowców" ze Strażnicy i niestety czasem olewają temat.
Liczę jednak na to, że problem ten dotyczy małego procenta odchodzących...


Offline Ola_obwodowa

Odp: Życie bez moralnego kręgosłupa po odejściu
« Odpowiedź #4 dnia: 31 Styczeń, 2022, 14:17 »
Powiedziałabym patologiczne skłonności występują w kręgu SJ jak poza nim z małą tylko różnicą w bractwie SJ są skrzętnie ukrywane przez wyznawców natomiast poza zborem (kiedy odeszli) śmiało tę patologię ujawniają.
Wychowując dzieci następują nieprzewidziane sytuacje z nimi związane, które mogą nas przerażać czy fascynować.
Zauważyć można, że dziecko wychowywane  poprzez wszczepianie zasad biblijnych dorastając osiągając pełnoletność nagle opuszczają wyznanie co staje się szokiem dla rodziców.
Zadają sobie rodzice trudne pytanie- DLACZEGO córka czy syn pogardzili Jehową. Nie zdając sobie sprawy, że własne postępowanie istniejącego w rodzinie absurdalnego rygoru względem pociech zdecydowało taką reakcję, przykładów takich można mnożyć.
Jak czytelnicy wspominali to małe odsetki spostrzegane w społeczeństwie ale nikt nie zaprzeczy, że nie istnieją.
Zapamiętałam wstrząsające wydarzenie zaistniało 20 -30 lat temu młodzieniec, który był niepełnoletni wzór w postępowaniu wobec młodzieży w zborze, szkole a rzeczywistość była całkowicie inna okazało się, że to zwyrodniały gwałciciel.
Szok, szok dla rodziców i zboru 

   
 
Szczęśliwy ten człowiek który nie posmakował kłamstwa i obrzydliwości Strażnicy


Offline Lovely

Odp: Życie bez moralnego kręgosłupa po odejściu
« Odpowiedź #5 dnia: 06 Luty, 2022, 14:14 »


Niestety docierają do mnie także informacje o sytuacjach, gdy odejście z orga wcale nie wpływa cudownie "leczniczo" na rodzinę.
Na szczęście jak na razie to pojedyncze sygnały.

Wcale nie chodzi mi o organizowanie urodzin i inne drobnostki, które nie są złe. Chodzi mi o zaniedbanie rodziny.


Nie wiem o jakie zaniedbanie chodzi, ale uważam, że rodzice wychowujący dzieci w orgu w pewnym sensie w moim rozumieniu zaniedbują dzieci. Moja opinia wynika z zaniedbań w zakresie realizacji przez dzieci i młodzieży to co dzieci i młodzież powinna robić. Zaczynając od zabawy takim zabawkami jak rówieśnicy, przechodząc przez realizację swoich pasji i wyborze znajomych tylko w zborze a kończąc na pozwoleniu na popełnianie pierwszych błędów młodości. Już nie mówiąc o stygmatyzowaniu strefy seksualnej.

Wysłane z mojego RMX3241 przy użyciu Tapatalka



Offline Sebastian

Odp: Życie bez moralnego kręgosłupa po odejściu
« Odpowiedź #6 dnia: 06 Luty, 2022, 14:58 »
w mojej ocenie często spotykane zarzuty o "życiu bez moralnego kręgosłupa" przez niektórych eksów można podzielić na dwie grupy

pierwsza grupa, to (oceniane subiektywnie przeze mnie jako słuszne) zarzuty dotyczące rzeczywistych problemów, takich jak np. alkoholizm narkotyki itp.

np. ktoś nie może odnaleźć się na nowo, stracił dawne ideały a nie ma żadnych aktualnych i wtedy popada w nałogi itd. itp.

druga grupa, to (oceniane subiektywnie przeze mnie jako niesłuszne) zarzuty z pozycji skrajnie konserwatywnych wspartych ignorancją i niewiedzą

np. dowiadujemy się że jakiś ex rozwodzi się po 15 czy 20 latach małżeństwa i my "nieomylnie" orzekamy, że "poluzowała mu się sprężyna", a w ogóle "to jak on mógł" itd. itp. (mimo że nie wiemy, iż jego małżeństwo trwało od wielu lat w maskowanym "dla dobra organizacji" kryzysie itd itp)

pod "upadek moralny" bywają także czasami podciągane liberalne moralnie poglądy.

Przykładowo ktoś z ex-ów zaakceptuje że jego dziecko jest LGBT, nawiąże poprawne kontakty towarzyskie z homoseksualnym partnerem swego syna lub poprawne kontakty towarzyskie z lesbijką która jest partnerką jego córki itp.

Takie postępowanie może nie mieścić się w głowie konserwatywnej części społeczeństwa i także szufladkowane jest jako "upadek moralny" (a osoby z organizacji mogą jeszcze zacytować 1 rozdział Listu do Rzymian i stwierdzić że takiemu tolerancyjnemu ex-owi "coś na mózg padło" itd itp.)

w mojej ocenie taka skrajnie konserwatywna ocena jest niesprawiedliwa, ale fakt pozostaje faktem że znaczna część polskiego społeczeństwa jest skrajnie konserwatywna i będzie formułować takie oceny.
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Estera

Odp: Życie bez moralnego kręgosłupa po odejściu
« Odpowiedź #7 dnia: 06 Luty, 2022, 16:16 »
Czy też słyszeliście o takich osobach którym odejście od Świadków bardziej zaszkodziło niż pomogło?
   W moim kręgu obszaru zborowego i tego trochę sięgającego do sąsiednich zborów to by się potwierdzało.
   Znane są mi przypadki, że osoby, które np., zostały wykluczone, dosłownie staczały się na dno moralne.
   Więc jeśli ich życie poza organizacją miałoby tak wyglądać.
   To może lepiej niech mają tego moralnego bata nad głową w postaci Jehowy ze strażnicy.
   Jak mieliby gdzieś stoczyć się do przysłowiowego rynsztoku.
   Tak, to przynajmniej żyją, trzymając jakiś tam fason.
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline Sebastian

Odp: Życie bez moralnego kręgosłupa po odejściu
« Odpowiedź #8 dnia: 06 Luty, 2022, 16:42 »
natomiast ja znam kilka przypadków gdy ten sam osobnik i przed wykluczeniem i po wykluczeniu reprezentował dokładnie to samo dno moralne, a jedyne co zmieniło się, to stracił motywację do maskowania się (i wskutek tegoż braku zamaskowania powstały nieprawdziwe plotki o rzekomym upadku moralnym tegoż osobnika, który choćby chciał upaść niżej już nie mógł albowiem już będąc w organizacji był na samym dnie)

znany jest mi np. przypadek "brata" który pił nałogowo w 4 ścianach, a po wykluczeniu nie musiał już pić w 4 ścianach więc leżał sobie "wygodnie" :) w przydrożnym rowie. Stężenie alkoholu w żyłach to samo, ale już bez zamaskowania.
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Estera

Odp: Życie bez moralnego kręgosłupa po odejściu
« Odpowiedź #9 dnia: 06 Luty, 2022, 17:18 »
natomiast ja znam kilka przypadków gdy ten sam osobnik i przed wykluczeniem i po wykluczeniu
reprezentował dokładnie to samo dno moralne, a jedyne co zmieniło się, to stracił motywację do maskowania się (...)

   Dobrze, że życie z moralnym kręgosłupem nie zależy od tego czy ktoś jest śj, czy nie !!!
   Bo gdyby tak miało być, to świat byłby straszny  :'( :'( :'(
   W swoim otoczeniu mam wielu sąsiadów, którzy w niejednej kwestii o niebo przewyższają śj w swoim życiu na codzień.
   Bardziej uczciwi w płaceniu podatków, wypłacania wynagrodzeń zatrudnionym u siebie ludzi.
   Bardziej ludzcy, życzliwsi, uprzejmi, uczynni, mniej cwani i wyrafinowani i co tam by jeszcze nie wymienić.

   Różnica w tej sekcie chyba polega na tym, że np., jak ktoś jest przemocowym alkoholikiem przed wejściem do świadków.
   Taki wchodzący tam delikwent, traktuje swoje wejście do nich wręcz jak misję pozbycia się swoich nałogów.
   A potem taki ... "archanioł" ... jest stawiany na piedestał mównicowy jako pozytywny przykład porządkowania swojego życia.
   I pokazywany pod kątem, jak to Jehowa pomógł mu wyzbyć się wszelkich "zwierzęcych" zachowań dzięki moralności głoszonej przez śj.
   I rosnąca duma u takiego osobnika, jakim to on też może być przykładem z wywiadami na wszelkich zgromadzeniach.
   Traktowany jak coś bardzo niespotykanego i osobliwego, zbierający wszelkie wiwaty od bliskich i znajomych.
   Prawie że jak bożyszcze, który stanął na nogi.

   A przecież ilu porządnych ludzi żyje wokół nas nie będących śj?
   I nie potrzebują tej strażnicowej otoczki by żyć normalnie, uczciwie i szczęśliwie.
   Osobiście cieszę się, że nie mam sąsiadów, którzy są śj.
   Oczywiście, żeby nie generalizować i nie potępiać wszystkich jak leci.
   Są wśród nich też wspaniali ludzie, ale takich naprawdę bezinteresownych jest ... niewielu !!!!! ...
   Z wielkim szacunkiem podchodzących do innych i nie tylko wyłącznie do swoich współbraci, ale wszystkich, bez wyjątku.
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline Sebastian

Odp: Życie bez moralnego kręgosłupa po odejściu
« Odpowiedź #10 dnia: 06 Luty, 2022, 17:59 »
jeśli zgadzamy się że opisane zjawisko (wykolejenia moralnego niektórych odstępców) obiektywnie istnieje, to zastanówmy się nad _przyczyną_ tego zjawiska

oczywiście, znamy zmitologizowane wyjaśnienia strażnicy że w takiego odstępcę weszło siedem demonów jednocześnie itp. bajeczki...

ale my zastanówmy się nad _rzeczywistą_ przyczyną wykolejenia niektórych odstępców

moim zdaniem, istnieją dwie główne i najważniejsze przyczyny tego stanu rzeczy

przyczyna pierwsza: skrzywiony proces socjalizacji w społeczności zborowej.

socjalizacja to (wg wikipedii) "proces (oraz rezultat tego procesu) nabywania przez jednostkę systemu wartości, norm oraz wzorów zachowań (w wyniku oddziaływań otoczenia społecznego), obowiązujących w danej zbiorowości."

skrzywienie socjalizacji w zborze polega na tym, że człowiek postrzegany jest niemalże wyłącznie jako członek zboru, a bardzo rzadko jako członek społeczeństwa jako całości. Wszelkie normy obowiązują _tylko_ dlatego że dał je sam "Jehowa", a nie dlatego że są one ogólnie przyjęte w społeczeństwie. Np. nie wolno kraść, bo Jehowa potępia kradzież. Nie wolno upijać sie alkoholem, bo Jehowa zabronił pijaństwa itd. Bardzo rzadko wspomina się że są to ogólne obowiązujące normy i że ludzie uczciwi i trzeźwi są ogólnie szanowani w społeczeństwie. Kiedy więc runie fundament (ktoś "opuszcza Jehowę") to runie cały jego kręgosłup moralny.

przyczyna druga: pozyskiwanie jednostek patologicznych bez zaproponowania im gruntownej rzeczywistej przebudowy moralnej. Ktoś jeszcze _przed_ tzw. "poznaniem prawdy" jest moralnym zerem, ale "opłaca mu się" być "grzecznym" bo Jehowa obiecał ziemski raj. Kiedy taka jednostka "opuści Jehowę" (a wiec utraci nadzieję na ziemski raj) nie ma żadnej innej motywacji do "grzecznego" życia.

w mojej ocenie, te dwie przyczyny stanowią co najmniej 99% realnych powodów dla których _niektórzy_ odstępcy doznają wykolejenia moralnego

oczywiście, to co napisałem, to tylko moja opinia, z którą można zgodzić się lub nie zgodzić się
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline PoProstuJa

Odp: Życie bez moralnego kręgosłupa po odejściu
« Odpowiedź #11 dnia: 07 Luty, 2022, 01:19 »
Słyszałam o dwóch przypadkach takich mężczyzn, którzy nadużywali alkoholu oraz bili swoje żony. Gdy natomiast poznali tzw. "prawdę", to przestali się upijać i bić żony. A zatem przynależność do Świadków wpłynęła pozytywnie na los małżonek, które juz nie były bite.

Ale gdyby przyjrzeć się tym facetom, to okazuje się, że oni nadal byli tyranami. Nadal robili awantury, tylko bali się już podnieść rękę na żonę. A bali się choćby z powodu starszych zboru (może bali się Boga, ale to trudno stwierdzić).

No i teraz wyobraźmy sobie, że taki Świadek zostaje wykluczony ze zboru, albo sam go opuszcza. Wtedy nie ma nad sobą już żadnego bata i najpewniej wróci i do picia i do bicia (no chyba, że jego żona w końcu przejrzy na oczy i zgłosi go na policję).

I o to chodziło mi, gdy zakładałam ten wątek. Nie o to, że ludzie wychodząc od Świadków zaczynają żyć normalnie. Tylko o to, że istnieją tacy ludzie, którzy nie potrafią sami sobą "zarządzać". Którzy potrzebują mieć nad sobą jakiś bat, który przywoływałby ich do porządku. Inaczej mogą po prostu bardziej się stoczyć, stać się jednostkami z patologicznymi zachowaniami.

A zatem dla niektórych fakt, że Świadkowie dosłownie trzymają swoich wyznawców "za mordę" to jedyna szansa na to, żeby na powrót nie stali się alkoholikami, przestępcami itd.
---------

Z czego wynika to, że niektórzy muszą być pod czyimś batem, bo sami się nie ogarną?
Trudno powiedzieć. Bardzo możliwe, że największy wpływ na to ma rodzina z której pochodzą i to jak zostali wychowani. Jeśli mieli matkę herszta, która o wszystkim decydowała, to później taki zahukany synek nie umie żyć normalnie. Potrzebuje kogoś kto będzie stał nad nim, kto huknie i przywoła do porządku. I organizacja świetnie się do tego nadaje!

Organizacja ŚJ zachowuje się jak patologiczny rodzic. Wtrąca się w każdy aspekt życia dziecka - w jego życie seksualne, w jego wykształcenie, w jego hobby, w pracę zawodową, w plany życiowe, w wybór przyjaciół, w wybór współmałżonka, w posiadanie dzieci, w sposób spędzania wolnego czasu, itd. itp. Jak ktoś tak całe życie jest kontrolowany, to może nie wykształcić w sobie umiejętności normalnego funkcjonowania w społeczeństwie.

--------------------
Myślę, że odchodzących z organizacji można podzielić na dwie grupy: tych, którzy poznali "prawdę" w dorosłości oraz tych, którzy wychowali się w niej od dziecka... I jestem ciekawa jak wygląda życie obu grup po odejściu? Czy da się zauważyć jakieś szczególne skłonności czy specyficzny sposób funkcjonowania exów, gdy uwzględni się to w jakim momencie życia zetknęli się ze Świadkami?

Moim zdaniem łatwiej "do świata" wraca się tym ludziom, którzy się "w świecie" wychowali, ale potem mieli kontakt ze Świadkami, niż tym należącym do organizacji od urodzenia. Aczkolwiek mogę się mylić... Może są jakieś inne bardziej istotne czynniki, które decydują o tym jak funkcjonuje ex po wyjściu ze zboru? Może ważniejsze jest to czy ktoś ma po prostu oparcie w znajomych i rodzinie, gdy zechce wyjść z orga?
A może kluczowe jest tu wychowanie? Jak ktoś wszystkie swoje zasady moralne opierał tylko na Strażnicy, to gdy straci Strażnicę, to traci też zasady moralne. Jeśli rodzice opierali się w wychowaniu sztywno na mądrościach z publikacji, to nie wyposażyli dziecka w uniwersalne zasady...
-------------

Jeśli chodzi o mnie, to wychowywałam się w katolickiej rodzinie. Moja mama zawsze ceniła uczciwość, nie kradła, sumiennie płaciła rachunki, podatki itd. Świadkowie nie nauczyli mnie w tej kwestii nic nowego. Wręcz przeciwnie - jeszcze się dowiedziałam - będąc Świadkiem - ze sporo braci jeździ bez biletu autobusowego, a niektórzy unikają niektórych podatków lub bezprawnie wyłudzają zasiłki i dopłaty z MOPSu.
Odchodząc od Świadków zachowałam w sobie zasady dotyczące uczciwości, które zostały mi wpojone w domu. Gdybym urodziła się w rodzinie Świadków, którzy traktują uczciwość tak lajtowo jak sporo osób ze zboru (i np. pracują na czarno dla braci), to odchodząc z organizacji nie wiem czy ceniłabym uczciwość? Może już całkiem straciłabym zasady w tej kwestii?
Jak to powiadają - "z pustego i Salomon nie naleje". Jeżeli niektóre zasady w organizacji były puste jak wydmuszka (świętobliwość tylko na pokaz, bo "co ludzie powiedzą"?), to trudno się dziwić, że niektórzy po odejściu - i spuszczeniu siebie ze smyczy - nie mają już żadnych zasad....
« Ostatnia zmiana: 07 Luty, 2022, 01:26 wysłana przez PoProstuJa »


Offline NNN

Odp: Życie bez moralnego kręgosłupa po odejściu
« Odpowiedź #12 dnia: 07 Luty, 2022, 13:06 »
      Odp: Akcja informacyjna podczas kongresu w Sosnowcu, lipiec 2017  « Odpowiedź #20 dnia: 06 Styczeń, 2018, 22:06 »

    -    W czasie naszej manifestacji w Sosnowcu zdarzyło się jeszcze coś nietypowego. Otóż w pewnym momencie, z centrum kongresowego wyszedł pewien pan i zaczął nas wypytywać o różne rzeczy. To, że stamtąd wyszedł było podpadające, ale on wytłumaczył, że chciał zasięgnąć informacji u źródła, czyli bezpośrednio u głosicieli, ale porządkowi wygonili go do rzecznika. A tenże zaczął go zasypywać schematami i sloganami. Wobec tego ulotnił się  stamtąd.
Zapytaliśmy go więc czego szukał u świadków i co chce od nas. Dlaczego nas wypytuje o to jak sobie radzimy po wyjściu z religii świadków.  Przede wszystkim to niech się nam przedstawi. Pokazał nam dowód osobisty i dał numer telefonu. A interesuje się nami (czyli byłymi świadkami), bo robi doktorat (nie pamiętam gdzie) na temat:

         „Badanie netnograficzne procesów akulturacji byłych świadków jehowy”.

Brzmi oczywiście bardzo uczenie. Okazuje się, że netnografia  - to najmłodsze dziecko etnografii i jest to wirtualna, internetowa, czyli sieciowa etnografia. W sieci „tętni życie”, jest tam wiele grup, narodowości i języków. I oczywiście wiele religii, sekt, kultów i wszelkich różnorodności.  To wszystko co tam się dzieje można badać w różnych konfiguracjach, założeniach i wariantach, w zależności co komu potrzebne.  I to bez wychodzenia z domu, poprzez najpierw zapoznawanie się, a potem opisywanie, analizowanie, porównywanie i inne badania tego co akurat nas interesuje, a co znajduje się w sieci Internetu.

Akulturacja – to mówiąc krótko, przystosowanie się określonej, interesującej badacza zbiorowości do warunków panujących wśród przedstawicieli innych kultur, lub jak w wypadku byłych świadków, chodzi o proces ich  asymilacji z ewentualnymi innymi grupami religijnymi, a także o możliwości  ich odnajdywania się w świecie poza ich dotychczasową grupą.

    Człowiek ten dowodził, że teraz chciał właśnie trochę skonfrontować wnioski jakie wyciągnął z wszelkich stron byłych świadków w Internecie, czy pokrywają się w tak zwanym realu. Jeśli dowód osobisty był prawdziwy, nie kradziony, to znamy jego nazwisko; podał także numer telefonu.  Coś około tygodnia po kongresie dzwoniłem, pytając, czy można napisać w sieci, że pisze taką pracę, ale prosił aby się trochę wstrzymać, by nie spowodować sztuczności. Później jednak, aż do dzisiaj nikt nie odbiera telefonu.

 -  Jeśli ktoś coś wie na powyższy temat, może spotkał gdzieś podobną sprawę, lub tego czy innego człowieka, w podobnej sytuacji, to proszę o informacje. Chodzi o ustalenie, czy rzeczywiście zamiary tego osobnika mogły być takie, jak je sam przedstawił. A może  ten pan sam osobiście, jeśli nadal bada nas w sieci, znajdzie ten wpis i się odezwie
---------------------------
 - Może ktoś lepszy w internetach ode mnie znajdzie tę pracę (zdaje się, że ten pan mówił, że pisze ją na uniwerku we Wrocku), a może ktoś pokusi się o podobne badania i będziemy wiedzieć co wpływa na nasze takie a nie inne postępowanie wewnątrz i poza organizacją?    NNN.
« Ostatnia zmiana: 07 Luty, 2022, 13:12 wysłana przez NNN »
Nie walczę z organizacją, ja się przed nią bronię, jestem jej ofiarą!
Droga jest mi moja wolność.


Offline Mahershalalhashbaz

Odp: Życie bez moralnego kręgosłupa po odejściu
« Odpowiedź #13 dnia: 13 Luty, 2022, 16:26 »
Część byłych świadków pomimo odejścia z organizacji nadal wierzy w to co ta organizacja im wpoiła na temat świata poza nią, mianowicie że tylko w organizacji obowiązują tzw "wysokie mierniki moralne" (koślawe jehowickie tłumaczenie angielskiego "high moral standards") a wszedzie poza nią uchodzi wszystko - można kraść, rabować, gwałcić, kłamać, zdradzać współmałżonka, chodzić na dziwki etc. A zatem starają się dostosować do życia "w świecie" na taki sposób w jaki myślą że on funkcjonuje. Oczywiście są w świecie różne mroczne zakamarki ale nie jest on cały takim bagnem jak jest to przedstawiane w literaturze Towarzystwa Strażnica więc efekty takich starań bywają bardzo opłakane.
« Ostatnia zmiana: 13 Luty, 2022, 16:28 wysłana przez Mahershalalhashbaz »
nihilista


Offline Gremczak

Odp: Życie bez moralnego kręgosłupa po odejściu
« Odpowiedź #14 dnia: 13 Luty, 2022, 16:32 »
Bo tak działa religia.
Nie ma myślenia tylko jest mechanizm.