pewne rzeczy można zobaczyć dopiero z odległości - bo dopóki chodzisz po lesie to widzisz pojedyncze drzewa ale lasu nie dostrzegasz...
inna rozmowa z inną wdową - która poruszyła wątek niskiej moralności obyczajowej wśród świadków Jehowy, a ja wtedy w ogóle nie zauważyłem że jej słowa _dowodzą_ że w Polsce Ludowej w szeregach organizacji pedofilia była _rzeczywistym_ problemem, wymagającym wymyślenia przez kierownictwo Organizacji _bagatelizującej_ ten problem narracji na potrzeby wewnętrzne.
dostałem czarnobiałe publikacje o które poprosiłem, spakowalem do wielkiej torby i za chwilę będę dźwigać ten co najmniej kilkunastokilogramowy pakunek do swojego domu, a na razie siedzę u wdowy i piję herbatę z cytryną i słucham słów gospodyni
przy herbacie wdowa (nawiązując do strażnic które zabieram) cytuje z pamięci cytat dzisiaj znany chyba każdemu odstępcy:
"Chociaż brzmi to szokująco, ale nawet niektórym szerzej znanym w społeczności ludu Jehowy zdarzyło się popaść w czyny niemoralne, nie wyłączając homoseksualizmu, wymiany żon, napastowania dzieci". ("Strażnica" 1986, nr 5, s. 11)
a ja powątpiewam czy to jest powszechne zjawisko i wyrażam opinię, że "nawet jeśli dojdzie do jednego przypadku homoseksualizmu czy do jednego przypadku wymiany żon, to jest to grzech tak skandaliczny, że nie należy dziwić się, jeśli strażnica przed tym przestrzega, ale szczerze wątpię, aby było to zjawisko masowe"...
wdowa śmieje się mi się prosto w oczy z mojej naiwności i mówi że "mało w zyciu widziałem"
ja kontynuuję, że wymiana żon to pogański zwyczaj azjatycki, więc może gdzieś tam hen za wieloma rzekami i za wieloma morzami zdarzył sie jakiś jeden taki przypadek, ale na pewno nie tutaj w Polsce... wdowa jest rozbawiona jeszcze bardziej i zapewnia mnie, że w Polsce także mają miejsce takie przypadki i że ona zna takie przypadki osobiście...
ja komentuję, że to strasznie obrzydliwe ("wymiana żon") i że zasługuje na wykluczenie ze społeczności, a wdowa ochoczo zgadza się ze mną...
wdowa pyta mnie, czy słyszałem o przypadkach współżycia z dziećmi, a ja odpowiadam że tak, ale dotyczyło to zboczonych kapłanów katolickich, który służą szatanowi w religii fałszywej...
wdowa opowiada mi przypadek o którym słyszała, a który dotyczył Organizacji Bożej...
sześcioletnia dziewczynka siadała na kolanach dwudziestokilkuletniemu ochrzczonemu świadkowi Jehowy, a później lata mijały, on poczekał aż ona dorosła i gdy tylko uzyskała pełnoletność poślubił ją.
W tym opowiadaniu zostało wyraźnie zaakcentowane, że "ona sama chciała" i że różnica wieku "to nic takiego", a w ogóle to ta dziewczynka "kochała go już jako sześciolatka" itd itp.
w tym opowiadaniu NIE padło stwierdzenie, że dorosły facet współżył seksualnie z dzieckiem w wieku przedszkolnym, NIE padło stwierdzenie, że molestował to dziecko, NIE padła żadna inna informacja świadcząca o ewentualnym popełnieniu przestępstwa przez kogokolwiek...
a jednak obecnie (z perspektywy lat) dostrzegam wielkie podobieństwo między "opowiadaniem o dziewczynce siadającej komuś na kolana" a opowiadaniem o "słabych w wierze niektórych braciach którzy uroili sobie, że niewolnik zapowiadał 1975 rok".
1) całe opowiadanko zbudowane było tak, aby zbagatelizować problem
2) dziwne podobieństwo do współczesnych XXI-wiecznych relacji medialnych o tym jak kto (wg niektórych kapłanów katolickich) dzieci same wskakują do łóżka tymże kapłanom katolickim
3) podkreślanie, że sześcioletnia dziewczynka "sama chciała" siadać mu na kolana
itd. itp.
dodatkowo, trzeba uwzględnić, że moja rozmówczyni odnosiła się z pełnym zaufaniem do tego, co przekazywano jej w organizacji, niczego nie kwestionowała, itd, itp. a dodatkowo miała słaby wzrok, nie mogła samodzielnie czytać strażnicy, była wdową, była rzadko odwiedzana przez kogokolwiek itd itp. - to wszystko razem może tłumaczyć dlaczego tak dobrze pamiętała to co było jej kiedyś opowiadane.
jeśli ta wdowa (jako uważny słuchacz) słyszała (i zaakceptowała jako wiarygodne) takie opowiadanko o "sześcioletniej dziewczynce siadającej dorosłemu mężczyźnie na kolana", to (wg mnie) ktoś z osób zarządzających organizacją musiał zadać sobie trud, aby (na potrzeby wewnętrzne) ułożyć to absurdalne opowiadanko i ten ktoś musiał mieć w tym jakiś cel.
z perspektywy lat przypuszczam, że w Polsce Ludowej musiały krążyć z ust do ust jakieś szokujące opowiadania o skandalach pedofilskich wewnątrz organizacji i ktoś z kierownictwa musiał ułożyć (na potrzeby wewnętrznej narracji) to opowiadanko, aby uspokoić nastroje...
ale to są już tylko moje domysły wydedukowane teraz po wielu latach...