Ludzie dostrzegający manipulację, odchodzą.
Czy to znaczy, że świadkami Jehowy zostają najmniej zmanipulowani (lub niezmanipulowani) katolicy...?
Myślę, że dużo katolików rozczarowanych swoją religią wybrało Świadków jako alternatywę.
Ja jestem przykładem takiej osoby. Odkryłam manipulację w katolicyzmie, ale wchodząc do Świadków przez wiele lat nie miałam pojęcia, że tam również jestem manipulowana!
Takie wpadnięcie z deszczu pod rynnę...
Choć gdyby na świecie istniały tylko 2 religie i musiałabym obowiązkowo wybrać jedną z nich, to chyba wybrałabym Świadków... bo (z dwojga złego) wolę mężczyzn w garniturach niż facetów w sukienkach...
Ze starym pokoleniem pamiętającym naukę o roku 1914 to zupełnie coś innego. PPJ zadam Ci pytanie, które Ty kiedyś zadałaś: Co można takim osobom zaoferować? Całe życie wierzyli w armagedon, wyrzekli się z prowadzenia normalnego życia, być może zrezygnowali z posiadania rodziny, kariery zawodowej, nie posiadają żadnego hobby, zainteresowań, wykształcenia, znajomych. Wszystko to w zamian za nagrodę życia wiecznego. Dziś są w podeszłym wieku lub zupełnie starzy i teraz pomimo tylu wyrzeczeń mają przestać wierzyć w to co wierzyli całe życie? I co ze sobą mieliby zrobić? To bardzo trudne. Jest takie powiedzenie ,,Starych drzew się nie przesadza".
Myślę, że to jest jeden z głównych powodów dlaczego tkwią w organizacji. Wolą siedzieć grupowo w więzieniu niż być samotni na wolności.
A druga kwestia to efekt utopionych kosztów. Jeśli już poświęciliśmy czemuś swój czas, energię, pieniądze... to będziemy przy tym trwali nawet jeśli to się nie opłaca!
Iluż jest takich naprawiaczy auta, którzy ciągle próbują wskrzeszać swoje złomki i ciągle do nich dokładają, bo przecież tyle w nich utopili w nich kasy, że nie opłaca im się ich sprzedawać za bezcen?! I tym sposobem zamiast kupić coś lepszego cały czas dokładają do złomu...
A Świadkowie poświęcili swoje całe życie organizacji - często kilkadziesiąt lat życia, oczywiście też pieniądze, energię, zdrowie... Głupio byłoby tak wyjść z pustymi rękami z organizacji i jeszcze stracić wszystkich znajomych...
Ja jestem osobiście zwolennikiem takiej postawy, że złomu się pozbywam i do niego nie dokładam. A z organizacji wolę wyjść niż w niej zostać, bo jednak wolność jest przyjemniejsza od więzienia... a znajomych mogę znaleźć po prostu "w świecie". No ale nie każdy ma taką filozofię życia i woli siedzieć w bagnie, które zna.
Co do nieprzesadzania drzew... Może to i prawda. Ale wyobraźmy sobie, że rośnie jakieś piękne drzewo, ale w tym miejscu zaczyna osuwać się grunt i pojawia się duże zagrożenie, że powstanie tam urwisko, do którego wpadnie ogromny kawał ziemi wraz z drzewami i domami. Myślę, że w tej sytuacji opłaca się spróbować przesadzić to drzewo?!
Druga kwestia jest taka, że Świadkom to przysłowie nigdy nie przeszkadzało w nawracaniu innych na ich religię... Bardzo chętnie rozpoczynali studia biblijne z ludźmi w wieku emerytalnym będącymi np. katolikami... i nie martwiło ich to, że ta osoba może kiedyś odłączyć się od religii, którą wyznawała przez całe życie... A niby dlaczego to nie może działać także w drugą stronę - na Świadków?!