gorliwa pionierka emocjonalnie tłumaczyła mi że NIE WOLNO odmawiać modlitwy ojcze nasz z wyznawcami innych wyznań gdyż oni służą szatanowi, a więc (uwaga): wyrecytować Ojcze Nasz z wspólnie z katolikiem to jak wziąć udział w rytualne satanicznym.
Uczono mnie tak od najmłodszych lat. Nawet jak ktoś w autobusie korzystał z różańca to odwracałam głowę.
Na wycieczce szkolnej w klasach 1-3 nauczycielka kazała mi wejść do kościoła i zgiąć kolana (nie uklęknąć, nie pochylić się, tylko tak na sekundę ugiąć kolana na stojaco). Pod ogromnym przymusem zrobiłam to najbardziej minimalnie jak się tylko dało. W domu powiedziałam o tym mamie, która zabroniła mi mówić o tym tacie (mój tata był starszym przez większość mojego życia, ale to temat na odrębna rozmowę), bo musiałabym mieć rozmowę że starszymi i się dowie cały zbór. Więcej z tą nauczycielka nie pojechałam na wycieczkę.
Ja się nie modlę. Kiedyś próbowałam, ale jeśli Bóg naprawdę istnieje to nie mam dla niego ciepłych słów. A jak już wspomniano w innym wątku jeśli się nie ma nic dobrego do powiedzenia to lepiej się nie odzywać.
Wysłane z mojego ANE-LX1 przy użyciu Tapatalka