BIBLIOTEKA > WARTO WIEDZIEĆ - WARTO ZNAĆ

Książka Aleksandry Owczarskiej "Odstępczyni" jest już na rynku wydawniczym.

<< < (4/5) > >>

Matylda:
Jak najbardziej się zgadzam z powyższym, ale właśnie w formie dokumentacji. Opisywania faktów.
Tworzenie beletrystyki, nadawanie organizacji ludzkiej twarzy i przedstawianie w tzw krzywym zwierciadle, może wywołać w opinii publicznej wrażenie że właściwie to w tych swiadkach jest wszystko ok. Przecież nawet ci którzy odeszli opisują pobyt w swiadkach jako swego rodzaju przygodę.
No to,  to jest strzelanie sobie w kolano.

NNN:
- Akurat w dobrym momencie wpadła mi w ręce kieszonkowa książeczka : "(Nie) warto rozmawiać ze Świadkami Jehowy" - (to "nie" jest właśnie takie w tytule tej książeczki). Autorem jest Stanisław Jerzy Sylwestrowicz, wydanie 2017 rok. Z tyłu na okładce jest info, iż "Stanisław Sylwestrowicz jest misjonarzem, prezenterem telewizyjnym i wykładowcą. Jest on absolwentem studiów magisterskich w Politechnice Warszawskiej i Covenant Theological Seminary (Seminarium Teologiczne Przymierze) w St Louis, MO USA."

I na czterdziestej stronie znajduję potwierdzenie tego co niżej pisałem, że to co przekazują byli uczestnicy kultu strażnicy, czego doświadczyli i co widzieli i słyszeli wewnątrz, ze względu na jednorodny przekaz  oraz wielość tego rodzaju informacji, nabiera statusu zdarzeń faktycznych. Oto cytat:

"Gdy rozmawiałem z parą byłych Świadków Jehowy, bez ogródek wspominali mi o swoich trudnych doświadczeniach. Jeszcze będąc w tej organizacji, czuli się pod stałą presją dostosowywania swoich poglądów do wytycznych pojawiających się  z Brooklynu. Co było dla nich najbardziej bolesne, to fakt, że kiedy mężczyzna jako pierwszy w tej parze zaczął mieć zbyt dużo wątpliwości i zadawał podczas spotkań coraz więcej niewygodnych pytań, to wkrótce został wykluczony pod pozorem grzechu moralnego. Oczywiście władze organizacji z reguły będą zaprzeczały obiektywizmowi tych świadectw, zarzucając, że jest to przesadzona krytyka osób, które w ten sposób mszczą się na organizacji, z której wyszły. Jednak jeśli w tej organizacji miałoby być tak dobrze, to za co się mścić? Dlaczego też jest tyle podobnych świadectw?"
(podkreślenie moje).

- Żeby stale było tak wiele podobnych świadectw, trzeba dbać o to, aby kolejne tego rodzaju przekazy trafiały do społeczeństwa.
 
 NIE MOŻEMY NIE MÓWIĆ O TYM, CZEGO DOŚWIADCZYLIŚMY ORAZ CO WIDZIELIŚMY I SŁYSZELIŚMY BĘDĄC W ORGANIZACJI - tak śmiało można sparafrazować werset z Dziejów Apostolskich 4:20.

A znaczy  przecież także to, że nie możemy nie pisać o tym.

    Pamiętajmy też, że literatura rządzi się swoimi prawami. Taki zdaje się Ignacy Krasicki, pisał o przywarach ludzkich ale w postaci bajek, często używając do tego postaci zwierząt. A taki Słowacki? A taki Mickiewicz? Dlaczego musi nam nieraz jakiś pedagog wyłożyć znaczenie wielu fragmentów książek? Ktoś powie: "a bo to było tak dawno i dzisiaj już jest niezrozumiałe". I tu jest sedno. Dla świata też jest często niezrozumiałe to co się dzieje w organizacji. Poza tym, czasami lżejsza forma tekstu książki  może być bardziej strawna dla świadka Jehowy. Cóż wiec złego jest w fikcji literackiej? A to, że musimy uruchomić myślenie, zatrudnić nasze szare komórki by doszukać się samemu analogii lub przemożnego wpływu na postępowanie ludzkie okresu, w którym bohaterowie przebywali za zniewalającymi ich w prawdzie niewidocznymi, ale wytworzonymi często w ich umysłach barierami.

 - Z tym, że od razu zaznaczam, iż książka "Odstępczyni" to nie fikcja literacka, to realna rzeczywistość. To biografia autorki i prawie monografia przeżytych przez autorkę wielu fragmentów w Związku wyznaniowym Świadkowie Jehowy, ze wskazaniem na szkodliwe  nauki i presję ich liderów zza wielkiej wody. Autorka niejednokrotnie w sposób naukowy, używając dziedziny psychologii, skrupulatnie wykłada i opisuje metody psychomanipulacyjne używane przez liderów tego kultu. Ale robi to w sposób tak przyjazny i zrozumiały  czytelnikowi, w tak powiedział bym wręcz nieraz poetycki, nienapastliwy, z dbaniem o dobro obu stron oraz z dużą wrażliwością i starannością o prawdę, że czyta się to bez znużenia i ze świadomością, iż nie jesteśmy  oszukiwani.

To taka moja niefachowa  próba oceny "Odstępczyni".

Aha! Właśnie przeczytałem wątek Światusa "Strażnica październik 2021" i stwierdzam, że odstępczyni z powyższej książki to całkiem mądra, wykształcona kobieta, o wysokich standardach i wielu przymiotach ducha i ciała. Całkiem inna niż odstępcy opisywani w materiałach Made in USA. Skąd te dupki, sztywniaki z ciała przekręcającego wszystko, biorą te opisy. Chyba z własnych obserwacji ze swojego Brudu Betelowego. Wyjęli by sobie te kije od szczotek z pleców, to może by ktoś w coś z ich ględzenia uwierzył.   

NNN:
- Ponieważ zapewne nie wszyscy staną się właścicielami książki Aleksandry Owczarskiej "Odstępczyni", postanowiłem tutaj zamieszczać z niej niektóre cytaty, które moim skromnym zdaniem na to zasługują.

   Chociaż to jest w prologu, a on jest tutaj czytany w filmiku autorki, ale myślę, że zasługuje na zapisanie. W ogóle jestem pod wrażeniem spostrzegawczości autorki oraz jej umiejętności odpowiedniego nazywania pewnych zjawisk około świadkowych, jak i jej plastycznego opisywania tych zdarzeń, których doświadczyła będąc w organizacji, a także tych, które zaczęły się dziać wtedy, gdy fama niosła po zborach sensacyjne wiadomości o jej postawie i jej rodziny.

Na początek strona 5 na dole pod kreską:

"Naznaczenie -   Chodzi o sytuację, kiedy starsi postanawiają wygłosić w zborze przemówienie ostrzegawcze dotyczące kogoś, kto, ich zdaniem, uporczywie trwa w postępowaniu mogącym negatywnie wpłynąć na zbór ...  (w naszym przypadku tym złym postępowaniem, co już samo w sobie jest infantylne, była potrzeba podzielenia się z innymi naszymi odkryciami na temat pedofilii w organizacji świadków Jehowy). Celem takiego działania jest zamknięcie ust i uszu zainteresowanym oraz sprawienie, by osoby te siedziały cicho."

Powyżej w głównym tekście str. 6:

"Już niedługo, opuszczając organizację mieliśmy otrzymać kolejny identyfikator o treści: odstępcy."

   

janeczek:
Trzeba docierać do takich osób jakie są nie da się jednym sposobem treścią dotrzeć do każdego, jest to poetycka spokojna opowieść potrzebna dla osób o takiej czułość szanuję takich ludzi nie mają tego czegoś, co ja mam ognia szaleństwa jak zwał trzeba z tym walczyć dlatego tak cenię chrześcijaństwo że próbuje to gasić, ja jestem nieczynny choć u nas to jest słowo nieaktywny podobne ale tak jest dlatego nieraz odruchowo używam, zasadniczo nie planowałem pozostania tak długo w takim stanie tak się złożyło 26 lat nie mam oporów w okłamywaniu kłamców czy stosowania przemocy emocjonalnej czy zwykłej, nie żywię urazy niechęci do szeregowych światków, walka o swoje wymaga działania ja nie mam zamiaru ponosić żadnych konsekwencji że jehowizm mam w dupie ich zasady wierzenia, ufam Panu Jezusowi i modlą się żeby jak najszybciej CK trafiło do piekła gdzie ich miejsce, to postawa taka jaka może być od osobnika o mojej empatii widać chyba że nie mam w nadmiarze, Pan Jezus oczyszczając świątynię też się nie patyczkował Jana 2,15     15 Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał.

NNN:
- Strony: 8-10

     "'Dlaczego teraz, na wakacjach, przypomniał sobie o mnie ktoś, kto wcześniej mało mnie zauważał'- myślałam.
   Pachniało inwigilacją, bo razem z nami na urlop wyjechała rozgrzebana przez nas sprawa pedofilii i przynależności Towarzystwa Strażnica do ONZ."

"... telefon przyniósł mi wiadomość o miłej treści: (...) Otrzymałam je warunkowo, gdyż jeszcze jestem w organizacji. Z chwilą jej opuszczenia te same usta nie dotkną tych słów, te same palce nie wybrzmią ich strun."

"... 'Kocham prawdę i Jehowę, i przy tym zostaję. Oleńko, nie chce w to wnikać.' ... Słowa 'nie chcę w to wnikać' zawierają potwierdzenie, jak bardzo świadkowie Jehowy są wyczuleni, by nie dowiadywać się czegokolwiek o organizacji poza jej wytyczonymi granicami. Niesubordynacja pod tym względem podlega silnej kontroli i jest egzekwowana przez władze zboru."

 (...)   "Przywódcy świadków Jehowy doszli do perfekcji w słabo zauważalnym przez umysły członków zboru podstawianiu pod te wyrażenia innych określeń. Pomiędzy słowa 'organizacja', 'niewolnik', 'Ciało Kierownicze', a 'Jehowa', 'Jezus', 'prawda biblijna' zostaje wstawiony matematyczny znak równości. Te wyrażenia są tożsame. Słysząc 'niewolnik mówi to i to', odbieram 'Bóg, Jezus lub Biblia mówią to i to'. Słuchając guru, czyli ludzi, uważałam, że podporządkowuję się Bogu Jehowie. A z Bogiem się nie dyskutuje.

 ...  Po wielu latach formowania umysłu w takim posłuszeństwie niezwykle trudno jest zmienić sposób myślenia."

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona

Idź do wersji pełnej