ok, przyznaję, że zdanie zbudowałaś w taki sposób że _powinienem_ był zauważyć że piszesz NIE o żadnej szczepionce, ale o "namawianiu na diety",...
jednakże ja _błędnie_ założyłem błędną konstrukcję zdania, gdyż uroiłem sobie, że skoro ja o szczepionkach, to Ty zapewne kontynuujesz tę tematykę...
temat "namawiania na diety" i ogólnie szeroko rozumiane kwestie "budowania biznesu" z nadużyciem znajomości zborowych - to temat stary jak Polska Już-NIE-Ludowa
a więc liczący jakieś 32 lata...
już za "moich czasów" (lata 90-te XX wieku) wielu współwyznawców wciskało innym współwyznawcom a to diety a to kosmetyki a to różne amway-e i to czasami powodowało różne niesnaski w zborze, więc starszyzna (dla świętego spokoju) tępiła tego rodzaju biznesowe podejście (a przynajmniej próbowała)...
już za "moich czasów" (lata 90-te XX wieku) wielu współwyznawców popadało w skrajności: jedni nawet zębów nie leczyli bo szkoda pieniędzy (za parę miesięcy koniec świata, to zęby nie zdążą popsuć się), a inni z kolei stosowali jakieś super-diety itp. aby dbać o figurę, co niekiedy tłumaczyli że zdrowie "dostali od Boga i muszą o to zdrowie zadbać"...
już za "moich czasów" (lata 90-te XX wieku) organizowane w mieszkaniu prywatnym zebrania tzw. "studium książki" były nadużywane np. do promocji Amway lub Avon lub Oriflame, a starszyzna nie bardzo wiedziała jak temu przeciwdziałać...
przykładowo właścicielka zaprasza współwyznawców na 18:00 na zebranie, które trwa do 19:00, potem o 19:00 jakieś ciasto i herbata a o 19:15 zaczyna się prezentacja Avon-u.
Właścicielka mówi: to MOJE mieszkanie, a zebranie już się skończyło, więc nie macie prawa zabronić mi w jaki sposób spędzam dalszą część wieczora, zwłaszcza że nie łamię żadnego nakazu ani z Biblii ani ze strażnicy.