rozumiem akapit ze straznicy tak samo jak przedmówca (opowiadanko nawet jeśli zmyślone nie jest wewnętrznie sprzeczne gdyż matka i córka mogły poznać argumentację odstępców na bardzo wczesnym etapie zainteresowaia, jeszcze przed rozpoczęciem chodzenia na zebrania)
widzę natomiast inną dziurę: strachy na lachy (matka "ot tak sobie" oddaje córkę do zakładu poprawczego, a państwo przyklepuje bezpodstawną decyzję matki);
doświadczenie życiowe wskazuje jak nam znudzi sie piesek albo kotek to (mimo że to _bardzo_ nieetyczne) może komuś udać się _skuteczne_ uwiązanie tego nieszczęśliwego zwierzęcia do drzewa w lesie albo w mniej drastycznej wersji: oddanie zwierzaka do jakiejś tam placówki opiekuńczej (istnieją takie placówki), ale...
ale przecież państwo (żadne!) nie pozwala na taki bandytyzm wobec własnego dziecka...
dziecka (wg strażnicy 14 letniego!) NIE MOŻNA "ot tak sobie" pozbyć się i "oddać do zakładu poprawczego" wg schematu: "znudziło mi się bycie rodzicem, to pozbędę się córki tam samo łatwo jak pozbyłabym się pieska albo kotka"...
Jeśli córka służyła Jehowie, a wiec (jak zakładam) nie była rażąco zdemoralizowana (bo przecież zewnętrzne oznaki demoralizacji jakie jak alkoholizm narkomania a nawet nikotynizm są w jw.org zabronione) to nie uwierzę, że państwo (jakiekolwiek) przyklepałoby decyzję rodzica o oddaniu dziecka do zakładu poprawczego.
Z uwagi na powyższe, zakładam z 99% pewnością że opowiadanko jest zmyślone (ale dopuszczam 1% że "służąca Jehowie" córka to niezłe ziółko, jednakże redaktorzy pominęli niewygodne fakty);
dopisek: przemyślałem sprawę ponownie i nie wykluczam, że może faktycznie jakaś państwowa placówka opiekuńcza przyjęła córkę. Tyle że wtedy opowiadanko jest zmanipulowane i niedokładne.
_Gdyby_ matka była niezrównoważona psychicznie (a jest to prawdopodobne, jeśli weźmiemy pod uwagę opisy o ciągnięciu za włosy a nawet o duszeniu córki) to nie mogę na 100% wykluczyć że sąd rodzinny mógłby (dla dobra córki, w trosce o jej zdrowie i życie) pozbawić matkę praw rodzicielskich, a córkę umieścić w państwowej placówce.
Nie mogę także na 100% wykluczyć niedoskonałości państwa, które (np. z powodu rutyny lub niedopatrzenia) umieściłoby _niezdemoralizowaną_ córkę NIE u jakiejś porządnej rodziny zawodowo zajmującej sie prowadzeniem rodziny zastępczej, ale w tym samym zakładzie do którego trafia nastoletni margines społeczny.
Ale mimo wszystko całe opowiadanie jest dla mnie mało wiarygodne.