Brak rzetelnych informacji jest problemem, a zbyt wiele sprzeczności.
W polskich mediach nie pojawiają się niezwykle ważne informacje. Odbiorcy są pozbawieni przez nadawców niezbędnej wiedzy na temat m.in. kwestii prawdopodobieństwa zarażenia się Covid, prawdopodobieństwa zachorowania na Covid, prawdopodobieństwa wystąpienia ciężkich objawów wymagających hospitalizacji, czy prawdopodobieństwa zgonu na Covid. Pozbawieni są wszystkich tych niezbędnych informacji, z podziałem na prawdopodobieństwo według oficjalnych zawyżonych statystyk i prawdopodobieństwa rzeczywistego uwzględniającego, że testy PCR na Covid dają fałszywe pozytywne wyniki.
Wszystkie takie istotne dane powinny być przekazywane na tle prawdopodobieństwa śmierci na grypę, czy w wypadku dla osoby dojeżdżającej do pracy, czy do szkoły, w zależności od wieku. Takie prawdopodobieństwa od dekad są wyliczane np. dla firm ubezpieczeniowych (by wiedziały jakie stawki pobierać) czy dla ochrony zdrowia (by wiedzieć ile potrzeba szpitalnych łóżek).
Można podejrzewać, że takich danych o prawdopodobieństwie się nie podaje. Zapewne wynika to z tego, że pod wpływem prawdziwych danych ludzie przestaliby się bać mniemanej pandemii – np. w wypadku, gdyby się okazało, że prawdopodobieństwo zgonu na Covid jest mniejsze dla osoby starej niż prawdopodobieństwo zgonu w wypadku samochodowym dla osoby w wieku produkcyjnym codziennie dojeżdżającej do pracy samochodem przez dłużej niż pół godziny.
Jest to jedna z wielu ważnych informacji, jakich pozbawieni są odbiorcy mediów. Wiele innych specjalnie przemilczanych przez media (zależne od reklam opłacanych przez globalne korporacje, którym zależy na covidowej histerii, bo jej skutkiem jest zniszczenie drobnych przedsiębiorstw stanowiących konkurencję dla korporacji) można znaleźć w wydanym nakładem Fundacji Osuchowa drugim tomie pracy „Fałszywa pandemia. Krytyka naukowców i lekarzy" (składającym się głównie z zapisu wideo wywiadów ekspertów na temat ''pandemii').
W jednym z takich wywiadów dr med. Dan William Erickson i dr med. Artin Massihi (lekarze specjalizujący się w medycynie ratunkowej, współwłaściciele siedmiu szpitali w USA) stwierdzili, że w Stanach Zjednoczonych szpitale z powodu Covid bankrutują, bo stoją puste. Wszystko dlatego że ludzie boją się ze swoim chorobami iść do placówek leczniczych. W Polsce ten strach jest jeszcze większy.
Zdaniem amerykańskich lekarzy, do czasu Covid na kwarantannę wysyłano tylko osoby chore. W trakcie Covid zmieniono dotychczasowe zasady i zaczęto wysyłać na kwarantannę osoby zdrowe – co jest sprzeczne z nauką.
W opinii amerykańskich lekarzy 96% zarażonych Covid nie choruje, a prawdopodobieństwo zgonu na Covid wahało się 0,03% w Kalifornii do 0,1% w stanie Nowy Jork (w Hiszpanii ryzyko śmierci na Covid miało wynosić 0,05% a szansa na wyzdrowienie bez hospitalizacji - 90%). Śmiertelność na Covid ma się zdaniem amerykańskich lekarzy nie różnić od śmiertelności na grypę wynoszącej 0,13% (w 2017 roku w USA było 45 milionów zachorowań na grypę i 62 000 zgonów na grypę). Ważne jest też to, że duży odsetek ludzi ma tak silny układ odpornościowy, że nie nigdy się Covid nie zarazi.
Amerykańscy lekarze zwrócili też uwagę na to, że z powodu lockdownu w USA wzrosła przemoc w rodzinach, alkoholizm, odsetek depresji, stanów lękowych, samobójstw, doszło do zapaści gospodarczej, zapaści edukacji, uniemożliwiono chorym dostęp do opieki zdrowotnej.
Zdaniem amerykańskich lekarzy w USA ludziom umierającym z wielu przyczyn, wbrew faktom, wpisuje się śmierć z powodu Covid. Lekarze są zmuszani do fałszowania kart zgonów. Przyczyną jest to, że szpitale dostają o wiele więcej pieniędzy od ubezpieczycieli zdrowotnych z powodu Covid niż z innych powodów (tak zadecydowali politycy).
Według amerykańskich lekarzy bardzo często śmierć jest wynikiem podłączenia do respiratora. Wśród chorych podłączonych do respiratorów ma umierać od 80% do 90%. Podłączenie do respiratorów ułatwia bakteriom i wirusom dotarcie do płuc. Część z pacjentów była podłączana do respiratorów bez potrzeby tylko dlatego, by ułatwić pracę personelowi — podłączony do respiratora wprowadzany jest w stan śpiączki farmakologicznej i nie wymaga tyle troski co pacjent świadomy.
W opinii amerykańskich lekarzy restrykcje miały sens na samym początku, kiedy nie wiadomo było, z czym mamy do czynienia. Szybko jednak zdobyto wiedzę, która jednoznacznie wskazywała, że restrykcje wprowadzane przez polityków sensu nie mają.
Jan Bodakowski