Dzisiaj na całym świecie omawiano kolejny artykuł z Strażnicy, który miał na celu oczernianie byłych świadków Jehowy, którzy przestali wierzyć w doktryny Ciała Kierowniczego lub/oraz Biblię, Boga.
Ciekawe fragmenty z tego studium:
akapit 4:
"Jest jeszcze inny powód, dla którego prawdy biblijne są bardzo cenne. Jehowa wyjawia je tylko ludziom pokornym — tym, którzy mają „właściwe nastawienie serca” (Dzieje 13:48). Takie osoby akceptują narzędzie, którym posługuje się On do przekazywania tych prawd w naszych czasach (Mat. 11:25; 24:45). Nikt nie jest w stanie zrozumieć ich na własną rękę, a przecież nie ma nic równie wartościowego (Prz. 3:13, 15)."
W tym akapicie powiedziano właściwie wprost, że bez niewolnika wiernego i roztropnego (czyli Ciała Kierowniczego) nie można zromieć cennych prawd Biblijnych. Oczywiście, żaden z zacytowanych wersetów nie potwierdza takiego stanu rzeczy. Ciekawy jest szczególnie Mat 11:25, który zdaje się mówić coś odwrotnego: nawet dziecko jest w stanie zrozumieć te prawdy i nie potrzebuje do tego interpretacji 8 gości z Nowego Yorku.
Akapit 7:
"Próbuje też nakłonić nas do tego, żebyśmy słuchali odstępców i w rezultacie stracili wiarę (1 Tym. 6:20, 21)." Jak to wielokrotnie bywa podkreślane, ŚJ traktują odstępców jak czarowników. To co mówią odstępcy jest nieważne - z samej racji, że mówią to odstępcy musi to być kłamstwem, na które wiedza i dyskusja nie działa. Nie można z nimi wygrać! Nie można obalić ich argumentów, dlatego nie wolno ich nawet SŁUCHAĆ.
Najciekawszy jest jednak aka 15:
Potrzebujemy też rozeznania, żeby tak jak Tymoteusz umieć rozpoznawać kłamstwa szerzone przez odstępców (1 Tym. 4:1, 7; 2 Tym. 2:16). Nieraz opowiadają oni fałszywe historie o naszych braciach albo próbują podkopać nasze zaufanie do organizacji Jehowy. Taka propaganda mogłaby osłabić naszą wiarę. Nie możemy dać się jej oszukać. Posługują się nią „ludzie, którzy mają skażone umysły, którzy przestali rozumieć prawdę”. Ich celem jest wywołanie „sporów o słowa” (1 Tym. 6:4, 5). Chcą, żebyśmy uwierzyli w ich kłamstwa i stali się podejrzliwi wobec naszych braci.
Znowu, nie ma słowa o tym jakie są to kłamstwa. Przecież można łatwo udowodnić, że coś jest kłamstwem, posługując się rzetelną wiedzą. Nie tylko to umacnia naszą wiarę ale także demaskuje to takiego podłego odstępcę.
Jednak nie o prawdę tu chodzi ale o kontrolę
Do tego dehamunizuje się tu tych, którzy odeszli od zboru. Są oni uważani za ludzi, ze skażonymi umysłami. Są tak obrażani tylko dlatego, że przestali zgadzać się z doktrynami 8 gości z Nowego Yorku. Taki odstępa może nadal wierzyć w Biblię oraz Boga Jehowę oraz jego syna. Nie jest to jednak ważne - sprzeciw wobec CK to w oczach ŚJ sprzeci wobec zwierzchnictwa Jehowy. Dla takich ludzi nie mają nic oprócz pogardy.
Akapit 18
Tak samo my musimy zawczasu przygotować się do „ewakuacji” na wypadek, gdybyśmy podczas korzystania z internetu, oglądania filmu czy jakiegoś programu w telewizji natknęli się na niemoralną lub brutalną scenę albo materiały odstępców. Jeśli wcześniej zaplanujemy, co zrobimy w takiej sytuacji, to zadziałamy natychmiast. Dzięki temu uchronimy się przed duchową szkodą i zachowamy czystość w oczach Jehowy (Ps. 101:3; 1 Tym. 4:12).Samo obcowanie z materiałem odstępców (czyli czymkolwiek negatywnym na temat organizacji) jest czynem, który spacza nas duchowy. Nie ważne co mówią. Skoro to odstępcy to kłąmią. Nawet jeżeli nie kłamią, to manipulują. Zakrywamy uszy i lalalala...
Jednak co najsmutniejsze, to komentarze braci i sióstr. W pełni popierali stanowisko CK. Jeden z braci powiedział, że znał kilku takich co bliżej zainteresowali się historią Biblijną, pojechali do Izraela i teraz ich w zborze nie ma, więc lepiej za bardzo się nie wgłębiać i trzeba uważać na takich, którzy czasami niewinnie niby zaczynają rozmowę na jakiś poważny temat duchowy, w którym dyskutują z jakimś zrozumieniem kwestii biblijnej przez organizację.
Kolejny brat, pionier specjalny pojechał jednak po bandzie kompletnie: powiedział, że wszyscy odstępcy to niegodziwcy, synowie Szatana i nie chcemy z nimi mieć nic wspólnego.
Nie wytrzymałem - stanąłem przed monitorem i wykrzyknąłem, że w takim razie ja jestem niegodziwcą. (oczywiście tylko do żony tak naprawdę - byłem mute i kamerka OFF) Oraz te wszystkie dzieci, którym starsi wkładali ręce w majtki a one o tym opowiedziały przed sądem i odeszły ze zboru. Spojrzałem na żonę i powiedziałem, że to sekta. Żona, widać zdenerwowana, nie powiedziała mi nic. Nie wracała do tego tematu, reszta dnia była wspaniała.
Kiedy myślę o was wszystkich, którzy odeszliście ze zboru i z dumą powiedziliści swoim rodzinom, starszym i przyjaciołom, że nie chcecie mieć nic wspólnego z tą sektą... Wykazaliście się ogromną odwagą. Wiedzieliście, co wiąże się z taką decyzją a jednak ją podjeliście. Podziwiam was za to i obawiam się, że mimo ogromnego bólu, który wywołuje u mnie SAMO słuchanie tych bredni, nie jestem w stanie zerwać z tym piep*zonym kultem. Strata rodziny, wszystkich znajomych a może nawet i pracy. Nadal mnie to przeraża.