Witam serdecznie
Czytałam dokładnie wszystko co było wyżej napisane i najbardziej mnie wkurza jak śj zarzucają odstępcom "spór o słowa" lub o kilka wersetów, sugerując w ten sposób małostkowość i pychę osób, które z tego rzekomo błahego powodu rezygnują z "bezpiecznej arki". Cóż za bezczelność!!!
Ja osobiście nigdy bym nie odeszła gdyby chodziło o pojedyncze wersety. Wszyscy przebudzeni doskonale wiedzą ile brudu, oszustw, celowego przeinaczania rzeczywistości oraz Pisma Świętego, niespełnionych przepowiedni, niebezpiecznych dogmatów i ohydnej polityki ostracyzmu (ta lista mogłaby się jeszcze dłuuuugo ciągnąć) wdarło się ostatnio do organizacji korporacyjnej świadków jehowy. Kto dobrze poszukał i sprawdził zdaje sobie sprawę z obłudy i fałszywej pseudo miłości panującej w "świętych zborach" jehowy.
Najgorsze jest to, że gdy człowiek stara się wyratować zabetonowanego w świadkowską naukę członka rodziny bądź przyjaciela, często nawet nie może dojść do słowa! Od razu jest strach i ucieczka przed poznaniem faktów, nawet moja własna matka nie przejawia typowej dla człowieka zwykłej ciekawości dlaczego jest córka odeszła od organizacji po prawie 30 latach, żadnych pytań o powód, żadnej potrzeby wyjaśnień, kompletnie nic tylko komunikat, że nie chcą się już więcej ze mną kontaktować i tyle.
Myślę, że póki rządy nie podejmą konkretnych działań (jak chociażby w Rosji) świadkowie będą bezkarnie gnoić rodziny i odwracać kota ogonem oraz zarzucać "odstępcom" nieprawdziwe motywy, czyli po prostu szerzyć oszczerstwa i dowartościowywać się zapewnieniami cielca kierowniczego.