Jeden ze spadkobierców (obecnie jest ich kilku) ponoć słownie zadeklarował ją na JW.
Inni spadkobiercy nie zgadzają się by sala przeszła na JW a jeden podczas obrony swojej własności
pobił się fizycznie ze sługą miasta.
Rozumiem, że ten spadkobierca, który NIBY słownie zadeklarował już nie żyje, a obecnie jest KILKU spadkobierców?
Jeżeli zmarł, i nie pozostawił testamentu, to taką słowną deklarację chyba mogą sobie wsadzić gdzieś. (istnieje coś takiego jak "testament słowny", ale w celu zapewnienia wiarogodności jest to bardzo uwarunkowane.
Jeden spadkobierca nie może decydować za pozostałych- może decydować TYLKO O SWOJEJ części.
W praktyce, spadkobierca mniejszościowy bywa "spłacany przez pozostałych.
Co do bójek starszaków, to pamiętam tylko głośną sprawę Piotra B ze Szklarskiej Poręby. Podobno jakiś fanatyczny starszy, mający kilkoro dzieci, obraził się na Piotra B za to, że poradził mu większe zaangażowanie w życie dzieci i rodziny, niż w budowę jakiejś sali. Ten zaś tak się wściekł, że o mały włos nie zabił Piotra B. młotkiem
Piotr B. to nieżyjący już psycholog, który prowadził ten ośrodek od uzależnień w Szklarskiej (łączycie fakty z książki Roberta Rient-a?).
W swoim życiu spotkałem starszych, których nie nazwałbym nawet świniami (bo nie chcę obrazić inteligentnych świń), ale też ludzi o wielkim sercu (mniejszość, i to raczej z odchodzącego pokolenia).