Nie zdziwię się jeśli chodzi tu o kolejne kwestie prawne w Ameryce... że na przykład żeby być członkiem jakiejś organizacji, to trzeba się gdzieś podpisać i gdzieś to zgłosić... a u Świadków takich formalności nigdy nie było. A nie było pewnie dlatego, że jak ktoś jest członkiem, to oprócz obowiązków ma też PRAWA! A u Świadków praw się nie ma... No chyba, że prawo do sprzątania kibelka po zebraniu.
A więc w tym upatrywałabym zmiany nazewnictwa... żeby po prostu nikt się nie mógł doczepić od strony prawnej. Podobno w Polsce Świadkami Jehowy - czy członkami organizacji (?) - oficjalnie, w papierach, jest tylko kilka osób, a pozostała rzesza "owiec" to niezarejestrowane baranki
W sumie dla CK to nawet wygodne rozwiązanie - forsę koszą z całego świata, a jak ich ktoś zapyta: "czemu nie pomagaliście molestowanym członkom zboru X np. w Polsce?", to oni powiedzą: "Jakim członkom? To byli ludzie co dobrowolnie przychodzili tu z ulicy na zebrania, po czym wychodzili z budynku i tyle ich widzieliśmy". I w ten sposób mogą zrzucać z siebie odpowiedzialność za różne rzeczy oraz wysprzedać wszystkie sale królestwa i w odpowiednim momencie, jak już gotówka do nich napłynie ze świata, elegancko zwinąć "interesik" i pojechać gdzieś na spokojną emeryturę z walizami pieniędzy.