Przeglądam sobie Strażnicę do rozpowszechniania nr 3 z roku 2020 i oto widzę to, co wrzucam w załącznik.
Zwracam uwagę na przypis - co ma na celu ujmowanie, że w skład Słowa Bożego wchodzą "Tora, Psalmy i Ewangelie"? A co z Prorokami? A co z listami Apostolskimi? Czyżby w przypisie chodziło o to, żeby trafić do mas? Tzn. jeśli trafisz na Żyda, to zobaczy Torę, jeśli trafisz na ewangelika to zachwyci się Ewangeliami, a jak trafisz na polonistę, to sobie Psalmy przypomni? Czy literatura jest adresowana do ludzi, którzy nie wiedzą co wchodzi w skład Pisma Świętego? A jeśli tak jest, to czy informowanie ich tak wybiórczo o składzie Biblii ma w ogóle sens?
Dla mnie jest to kompletnie dziwne i niezrozumiałe.