Czyli co? Chwalimy się teraz kto, gdzie, i jaką dziewczynę poznał; i co z tego wynikło? Czy to jeszcze nie ten moment?
À propos. Mój kolega swoją druga połówkę poznał w sklepie. Najśmieszniejsze, że poszedł do sklepu po drugą połówkę. Koniec końców wyszedł z dwiema. Sklep ogólnospożywczy - taki z ladą i ekspedientką. On po rozstaniu się z jakąś lafiryndą. Ją (ekspedientkę) zostawił jakiś laluś niedorobiony. On niedopity kupuje połówkę i z odwaga procentową wmawia jej, że takich ładnych oczu jeszcze nie widział. Ona do niego 'ty misiaczku'. Dwa miesiące kręcenia. Potem USC. Za niedługo domkną 3 dekadę wspólnego szczęśliwego pożycia małżeńskiego. Ona dalej mówi do niego 'misiaczku'. Tu można fraszkę przypiąć - po pierwszej połówce, czas na drugą połówkę, za którą kryje się ta właściwa połówka.
Nie zbadane są wyroki Boskie 😀