Beatka ani jednego dnia nie spędziła w sekcie, dlatego dopytywała mnie za co można stanąć przed komitetem sądowniczym (w książce zaakcentowana była kwestia palenia tytoniu);
Beatka była mocno zdziwiona że ewentualnych powodów może być grubo ponad sto...
Beatka dopytywała o to jak bardzo subiektywne są wyroki wydawane przez komitety sądownicze
odpowiedziałem, że kwestia subiektywności ocen i opinii reprezentowanych przez starszyznę jest największą uciążliwością związaną z praktykowaniem religii świadków Jehowy; można przyzwyczaić się że wielkanoc, boże narodzenie, urodziny i imieniny są zakazane, można wdrożyć się w uczęszczanie na zebrania 2x w tygodniu a kiedyś nawet 3x w tygodniu, można nawet jakoś bez entuzjazmu zaakceptować konieczność głoszenia od domu do domu, ale kwestia subiektywności ocen i opinii serwowanych przez starszyznę jest po prostu nie do wytrzymania – przypadek decyduje o tym czy w zborze „akurat” trafimy na starszyznę liberalną czy mocno świrniętą i nadgorliwą, a to decyduje o wielu istotnych kwestiach życiowych; co więcej: sytuacja nawet po wielu latach może się z dnia na dzień pogorszyć bo np. liberalny starszy umrze albo wyprowadzi się do innego miasta a w jego miejsce zamianowany zostanie jakiś świrnięty nadgorliwiec
pytany o przykłady ingerencji w istotne sprawy życiowe podałem dwa znane mi z okolicznych zborów przypadki komitetu nad młodymi osobami oskarżonymi o seks przedmałżeński; w jednym przypadku starszyzna wymusiła zerwanie narzeczeństwa bo powiedzieli dziewczynie że narzeczony skusił ją do grzechu i ona ma go unikać i zerwanie narzeczeństwa będzie objawem prawdziwej skruchy; w drugim przypadku starszyzna zmusiła faceta do poślubienia dziewczyny której wcale nie kochał (za dużo wypili, był seks, miłości nie było, ciąży także nie było, ale starszyzna uparła sie że ma być ślub i już, bo ten ślub będzie „dowodem że facet bierze odpowiedzialność za swoje czyny” no i tak zawarto zupełnie nieudane małżeństwo które męczy się już ponad 20 lat)
Beatka była zszokowana że ingerencja starszyzny idzie aż tak daleko, mówiła że wyobrażała sobie że ślub jest decyzją osobistą i nikt nikogo nie może do ślubu przymusić – co innego ukarać za seks, a co innego zmusić do ślubu albo zmusić do rezygnacji z zaręczyn...
Poszczególne wątki z książki nadal są przedmiotem moich wielu rozmów z Beatką