DeepPinkTool, właśnie takie podejście do życia, uczuć, przemijania i śmierci jest mi bliskie. Zdaje sobie sprawę z przemijania, z ulotności życia, ale cieszę się jego każdą częścią. Wiem, że umrę, ale nie tęsknię za śmiercią. Dlatego doceniam każda chwilę, czy z dziecmi, czy z żoną, czy z przyjaciółmi. Zrozumialem, że życie wieczne to tylko wabik, aby swoje życie poświęcić dla celów wytyczonych przez nieznanych mi ludzi. Będąc SJ wierzącym w życie wieczne, niedoceniałem wielu chwil życia, uważając je nic warte, albo błahe, przecież kiedy będę żyć wiecznie przeżyje je bardziej mocniej. I to jest bzdura. Tu i teraz przeżywasz zakochanie się, narodziny dzieciaków, ich miłość do ciebie. Tu i teraz przeżywasz świetne chwile z przyjaciółmi. Poznajesz i odkrywasz życie. I to jest piękne, a śmierć to zakończy, ale umrę jako czlowiek, który wybrał życie, a nie zmarnował je na czekanie na życie, którego nikt jeszcze z ludzi nie doświadczył.