W jednej grupie slyszalem, że przed pomieszczeniem gospodarczym zmowiono modlitwę przed szkoleniem.
Ty się tak nie dziwuj. Wszystkie zoorganizowane spotkania zaczynają się modlitwą. Trzeba błogosławieństwa Jehowy i porządku teokratycznego.
W sumie dobrze, że im zrobili te szkolenia. Wcześniej ktoś trzepnął mopa niewypłukanego. Po 2 dniach nie wysechł. Całe pomieszczenie gospodarcze waliło mniej więcej tak, jak byś 3 tygodnie skarpet nie zmieniał. Później wzajemne pretensje.
Na 'Konopielce' się nie modlili, bo to władza ludowa była. Gdyby była religijna, to ktoś z kropidłem by przyjechał.
Do tego sprzątania nawiążę. Jest sala i odkurzacz centralny. Ona około 20 lat i jej zadaniem ma być tylko przerzucanie tej 'anakondy'. Ona nie może, bo się boi, że ją odkurzacz kopnie prądem. (ohhhh ku mać). Tłumaczysz królewnie, że odkurzacz nie kopie, a jest jedynie zwierzątkiem, które lubi pożerać paproszki. Nie, nie. Ona połamie sobie paznokcie. Na marginesie mówiąc. Chłopaki młode zapraszane przez jej rodziców regularnie na obiadki w celach wydania córuni mówiły, że ona ma brud pod paznokciami. Do dziś nie wiem, jak oni to widzieli, gdy miała pomalowane pazurki na bordowo?
. To jest moment kiedy patrzę na swoje - ale ja panicza z siebie nie robię. Módlcie się w intencji tego, który ją wziął. Jej nawet elektrowstrząsy nie pomogą.
Teraz starsi. Jeden domaga się przywilejów. Kiedyś był starszym, teraz znów chce zostać. Jednak nie sprząta. Nic nie robi. Podobno oddycha, żre i wydala. Jest spotkanie przed obsługą zborowego kółka hydraulicznego. Jego grupowy proponuje nominację. Jeden zadał pytanie proste: 'widziałeś kiedyś czy on w ogóle sprząta SK?'. Tak przeszli do następnego tematu. Z tego co słyszałem, potem został starszakiem. Dalej nie sprząta, bo ktoś mówił, że jak był za pierwszym razem na przywilejach, to też nie sprzątał. Takie rozhuśtane ego.
Teraz pozytywny przykład. Bardziej budowlany, ale o porządku. Jest remont SK, taki grubszy i dłuższy. W tygodniu ktoś tam zajrzał i coś może zrobił. Na łykend było więcej ludzi. Było tam takich dwóch - jeden ikonowa starszyzna, drugi sługa. Wczesny wiek emerytalny, który mogli spędzić z wnukami, na wędkach, albo piwie. Siedzieli tam cały czas. Na budowlance się nie znali. Jednak trzymali porządek. Materiały budowlane i narzędzia były posegregowane na środku sali. Z każdej strony można było bez problemu dotrzeć. Podłoga wyzamiatana. Warunki lepsze niż w polskim szpitalu. Jak ktoś siedział na drabinie czy rusztowaniu to oni asystowali w celu: 'co podać, co zabrać'. Na weekend kobiety jakieś kanapki i ciasto organizowały. Oni w tygodniu robili za 'marysie' - kawa, herbata, czekolada. Można było brudną pacę walnąć gdziekolwiek - zawsze został umyta i odstawiona na miejsce. Oni nie byli w RKB. Jakoś tak się zorganizowali i dbali o prządek. Nikt im tego nie podpowiadał. A na podstawowym remoncie, to się człowiek o gwoździa potknie.
Reasumując lub konkludując
, dużo zależy od człowieka.