Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: "Definicja Randki" według Świadków Jehowy  (Przeczytany 19516 razy)

Offline rychtar

Odp: "Definicja Randki" według Świadków Jehowy
« Odpowiedź #45 dnia: 04 Grudzień, 2016, 18:57 »
Ale może miała ambitne "cele duchowe".  ;D ;) A to przecież najważniejsze, dodatkowo jeżeli była szczodra w wspieraniu organizacji, to już... samo dobro  ;D

Najważniejsze aby ta szczodrość przejawiała się "szeleszczeniem" przy skrzynkach na obiektach, "brzęczenie" w skrzynkach też jest dopuszczalne ale niekoniecznie mile widziane :)
Du...Du hast...Du hast mich...Du hast mich...Du hast mich gefragt
Du hast mich gefragt
Du hast mich gefragt und ich hab' nichts gesagt


Offline Estera

Odp: "Definicja Randki" według Świadków Jehowy
« Odpowiedź #46 dnia: 04 Grudzień, 2016, 23:49 »
Ale może miała ambitne "cele duchowe".  ;D ;) A to przecież najważniejsze
  Ale w tym podejściu z tymi "ambitnymi celami duchowymi" ... to jest jeszcze jedno ogromne ryzyko.
  Bo na dziś, ktoś może być pionierem, starszym, sługą pomocniczym i kim jeszcze się tam tylko da ...
  Ale taki kandydat na męża czy żonę ... bardzo szybko może przestać być takim człowiekiem na przywileju.
  Poza tym, przywileje ... to jeszcze nie świadczą o tym, kto jakim jest człowiekiem.
  I żeby się nie okazało ... że ktoś żenił się z przywilejem, zamiast z człowiekiem, bo potem trudno żyć w takim związku.
« Ostatnia zmiana: 05 Grudzień, 2016, 00:08 wysłana przez Estera »
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline gangas

Odp: "Definicja Randki" według Świadków Jehowy
« Odpowiedź #47 dnia: 06 Grudzień, 2016, 12:12 »
 A każda siostra wie, że więcej szczęścia jest w dawaniu niż w braniu. Ale brania niech też nie zaniedbują :-\ :-\ :-\
Jutro to dziś tyle że jutro.


Offline rychtar

Odp: "Definicja Randki" według Świadków Jehowy
« Odpowiedź #48 dnia: 06 Grudzień, 2016, 23:29 »
  Ale w tym podejściu z tymi "ambitnymi celami duchowymi" ... to jest jeszcze jedno ogromne ryzyko.
  Bo na dziś, ktoś może być pionierem, starszym, sługą pomocniczym i kim jeszcze się tam tylko da ...
  Ale taki kandydat na męża czy żonę ... bardzo szybko może przestać być takim człowiekiem na przywileju.
  Poza tym, przywileje ... to jeszcze nie świadczą o tym, kto jakim jest człowiekiem.
  I żeby się nie okazało ... że ktoś żenił się z przywilejem, zamiast z człowiekiem, bo potem trudno żyć w takim związku.

Właśnie jest tak, że fanatycy wychodzą za mąż / żenią się z przywilejem, nie z osobą. Osobiście znam jedną babkę, która gdy była jeszcze "w wieku do wzięcia" to chciała znaleźć kandydata na męża, który spełniłby 13 jej oczekiwań, każde z nich oczywiście było ściśle teokratyczne. Wymienię te, które zapamiętałem a są według mnie godne odnotowania:

1. Czy ten brat jest sługą pomocniczym? Jeśli nie to dlaczego?
2. Czy ten brat jest starszym? Jeśli nie to dlaczego?
3. Czy ten brat jest pionierem? Jeśli nie to dlaczego?
4. Czy ten brat sprząta salę królestwa? Jeśli nie to dlaczego?
5. Czy ten brat zgłasza się na zebraniach? Jeśli nie to dlaczego?
6. Czy ten brat przedstawia punkty na zebraniach? Jeśli nie to dlaczego?


Efekt tego jest taki, że do tej pory nie znalazła kandydata na męża, jest schorowaną, samotną panną w podeszłym wieku bez jakichkolwiek perspektyw. Oczywiście nadal tkwi fanatycznie w "świętej organizacji". Oto do czego doprowadza fanatyzm i ślepa wiara w CK w "świętej organizacji".
A poza tym ludzie, którzy nigdy nie byli w "świętej organizacji" uważają tych członków za totalnych dziwaków i dzikusów.

Jeszcze mi przyszło do głowy, że taki wyidealizowany obraz kandydatki / kandydata na męża u wielu osób powoduje, że mają oni skrzywiony pogląd w tej sprawie i naprawdę nie liczy się dla nich wygląd, pieniądze, posiadanie pracy co jednak za kilka lat może być przeszkodą nie do przejścia i powodem wielu rozwodów.
« Ostatnia zmiana: 06 Grudzień, 2016, 23:38 wysłana przez rychtar »
Du...Du hast...Du hast mich...Du hast mich...Du hast mich gefragt
Du hast mich gefragt
Du hast mich gefragt und ich hab' nichts gesagt


Offline Estera

Odp: "Definicja Randki" według Świadków Jehowy
« Odpowiedź #49 dnia: 06 Grudzień, 2016, 23:52 »
Zawsze trzymałam się tego, że nie ważny przywilej, ale to, jakim ktoś jest człowiekiem w tym swoim jestestwie.
I będąc w tej wts, wkładałam bardzo dużo pracy w swoją osobowość, swoje wnętrze...
Jakie ono jest przed Bogiem, przede wszystkim ... a nie ludźmi i zawsze uważałam, że w człowieku, najważniejsze...
Jest to ... na ile on jest człowiekiem w środku i jakie ma wnętrze ...
Pozycję ... szczególnie w zborze, że tak to ujmę ... to można bardzo szybko utracić...
Ale już naprawdę wypracowanej szczerze, osobowości, jak się ją ciągle pielęgnuje ... nie, pozostaje na długo.
A ... nawet korygowana i poprawiana, ciągle ... do końca życia ...
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline czarnaowca

Odp: "Definicja Randki" według Świadków Jehowy
« Odpowiedź #50 dnia: 07 Grudzień, 2016, 00:07 »
Opowiem Wam coś.
U mnie w zborze prawie każdy miał podwójne życie, o czym wspominałam wcześniej.

No i było takich dwoje. Ona - pionierka stała, trochę się puszczała. On - syn Przewodniczącego, kiedyś wykluczony na chwilę za niemoralność [zamieszkał z dziewczyną ze świata]. Właściwie to oni się nawet nie lubili, czego wzajemnie nie kryli.
Ale raz kiedyś impreza zborowa w wąskim gronie była, młodzi popili... i się za bardzo zabawili. Niestety kryjówkę mieli marną, bo nakrył ich brat starszy, który wrócił za wcześnie do domu. Afera co nie miara, no, ale skoro się wydało, to rad nie rad musieli się pobrać. Wyobraźcie sobie małżeństwo, które nawet się nie lubi. Po pół roku wyjechali za granicę i w sumie co u nich to chyba tylko rodzina wie, czy się jeszcze nie rozwiedli.

Kurtyna.



Blizna

  • Gość
Odp: "Definicja Randki" według Świadków Jehowy
« Odpowiedź #51 dnia: 07 Grudzień, 2016, 16:40 »
Nie lubili się, ale jakaś chemia była :D


Offline Gandalf Szary

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 780
  • Polubień: 5163
  • Najbardziej boję się fanatyków.
Odp: "Definicja Randki" według Świadków Jehowy
« Odpowiedź #52 dnia: 23 Grudzień, 2018, 09:24 »
Ostatnio dowiedziałem się bardzo ciekawej rzeczy o swoim znajomym. Otóż facet nie miał w ogóle okresu narzeczeństwa. Gdy próbował spotykać się z panną zainterweniował jej ojciec, który był starszym zboru. Zakomunikował im, że nie ma tzw. chodzenia wśród ŚJ. Albo ślub albo nici z kontynuowania znajomości i biedak się ożenił. Dziś jest po 50 i od wielu lat zalewa nieudane małżeństwo alkoholem.
Po prostu szok!
« Ostatnia zmiana: 23 Grudzień, 2018, 09:27 wysłana przez Gandalf Szary »
„Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest”.

Johann Wolfgang Gothe,


Offline Sebastian

Odp: "Definicja Randki" według Świadków Jehowy
« Odpowiedź #53 dnia: 23 Grudzień, 2018, 13:02 »
ta definicja jest dla mnie szokująca
Cytuj
Czym jest randka? Randka to każdy rodzaj kontaktu towarzyskiego między dwoma osobami, które okazują sobie szczególne zainteresowanie. Może to być spotkanie w grupie albo sam na sam, kontakt jawny lub potajemny, przez telefon, SMS-y bądź osobisty. Świadkowie Jehowy nie uważają randek za formę rozrywki, lecz za ważny etap na drodze do zawarcia małżeństwa.

Źródło https://www.jw.org/pl/%C5%9Bwiadkowie-jehowy/faq/swiadkowie-jehowy-randki/
gdyby praktycznie zastosować się do rad z artykułu, to dorosły człowiek powiedzmy 25 letni powinien nie mieć absolutnie żadnych doświadczeń towarzyskich z płcią przeciwną a młodzi powinni pobierać się "w ciemno"

Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Gandalf Szary

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 780
  • Polubień: 5163
  • Najbardziej boję się fanatyków.
Odp: "Definicja Randki" według Świadków Jehowy
« Odpowiedź #54 dnia: 23 Grudzień, 2018, 13:14 »
Zgodnie z tą definicją randka to kolejny etap w życiu człowieka zmierzający do zawarcia związku małżeńskiego, a mój znajomy tego etapu został pozbawiony. To jest chore!! I jest co jest.
„Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest”.

Johann Wolfgang Gothe,


Offline Sebastian

Odp: "Definicja Randki" według Świadków Jehowy
« Odpowiedź #55 dnia: 23 Grudzień, 2018, 13:29 »
tak pół żartem pół serio: gdyby potraktować tę "definicję" dosłownie to należałoby całkowicie zlikwidować ośrodki pionierskie albo zapraszać tam tylko pary małżeńskie

przecież wieczorami dochodzi do spotkań towarzyskich w większym gronie - a zatem jeśli są tam obecni np. szesnastolatek i piętnastolatka to dla nich (wg strażnicy) jest jeszcze za wcześnie na "randkowanie" i brat starszy powinien stanowczo zabronić im wspólnego picia herbaty i wspólnego zagryzania jej jabłecznikiem w towarzystwie dziesięciu innych osób :)

Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Sebastian

Odp: "Definicja Randki" według Świadków Jehowy
« Odpowiedź #56 dnia: 24 Grudzień, 2018, 17:55 »
Ostatnio dowiedziałem się bardzo ciekawej rzeczy o swoim znajomym. Otóż facet nie miał w ogóle okresu narzeczeństwa. Gdy próbował spotykać się z panną zainterweniował jej ojciec, który był starszym zboru. Zakomunikował im, że nie ma tzw. chodzenia wśród ŚJ. Albo ślub albo nici z kontynuowania znajomości i biedak się ożenił. Dziś jest po 50 i od wielu lat zalewa nieudane małżeństwo alkoholem.
wśród 50-kilku latków człowiek ten może być wyjątkiem, ale niestety wśród nieco starszych seniorów była to reguła

Znam kobietę dziś około 90-tki, która została ochrzczona jako świadek Jehowy w latach 50-tych. Opowiadała mi przed laty, że jeszcze będąc panną pełniła służbę pionierską i była wysyłana na tereny na których były wieksze potrzeby. Swego czasu (końcówka lat 60-tych) interesował się nią pewien brat, z zawodu rolnik, traktorzysta, ale on nie za bardzo podobał jej sie. Mimo że czuła tykający zegar biologiczny (zbliżająca sie czterdziestka) po kilku spotkaniach doszła do wniosku że nie odpowiada jej rola żony rolnika i chciała sie z tego wymiksować. Nie była z nim w ciąży, nie chodzili na jakieś potajemne schadzki po lesie, nie mieli za sobą jakiś namiętnych czułości typu petting, ot normalnie rozmawiali i on coraz częściej wspominał o ślubie (że byłby zainteresowany).

Dowiedziała sie wtedy od starszyzny że "w organizacji Bożej nie ma miejsca na 'randki dla rozrywki' a skoro spotykali sie to mają się pobrać i koniec kropka"; była tym mocno zmartwiona ale ktoś podsunął jej artykuł (tu nie do końca zrozumiałem czy ze strażnicy czy z jakiegoś pisma wewnętrznego typu późniejsze nsk) w którym było napisane że ona ma prawo przed ślubem zażądać aby narzeczony poddał się dokładnym badaniom lekarskim i pokazał jej dokumenty z tychże badań. No i ona zażądała tych badań traktorzysta obraził się nie zgodził się na badania ("nie będziesz mnie traktowac jak konia kupowanego na targu") i odmówił tych badań, a to stanowiło dla niej pretekst do zerwania zaręczyn.

Dla mnie jako dla słuchacza szokujące było że ona jako panna nie mogła po prostu powiedzieć "nie" (np. "rozmyśliłam się, ślubu nie będzie") ale że w ogóle musiała kombinować, szukać jakiegoś przepisu kiedy wolno zerwać zaręczyny itd. itp. Jeszcze bardziej szokujące było dla mnie to, że oni nie byli formalnie zaręczeni, to były takie jakby "zaręczyny z domniemania". Spotykają się i rozmawiają tzn. ma być ślub i już, a ona była przerażona tym, w co ją nieświadomie wkręcono! Taki wysoki poziom absurdu jest dla mnie trudny do wyobrażenia.

Trudno mi orzec czy z tego opowiadania wynika że tak wyglądała przeciętna rzeczywistość w zborach lat 60-tych czy też moja rozmówczyni miała wybitnego pecha trafić na jakiś wyjątkowo dziwnych starszych zboru którzy o mało co zmusiliby ją do niechcianego małżeństwa... ale samo to że taka historia w ogóle zdarzyła się (nawet jako skrajny wyjątek) jest dla mnie szokujące...

w każdym razie z opowiadania wynikało że w drugiej połowie lat 60-tych randki były w organizacji czymś niedozwolonym, a każdy przejaw zainteresowania płcią przeciwną budził od razu alarm i serię pytań "czy zamierzacie zawrzeć związek małżeński?"
« Ostatnia zmiana: 24 Grudzień, 2018, 17:59 wysłana przez Sebastian »
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Sebastian

Odp: "Definicja Randki" według Świadków Jehowy
« Odpowiedź #57 dnia: 30 Styczeń, 2019, 22:39 »
na szczęście teoria sobie a życie sobie - i mało kto w zborach przejmuje się "złotymi radami"
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)