pół żartem pół serio można powiedzieć, że nasze rozważania na temat grzeszności ateizmu będą niepełne dopóki "po chrześcijańsku" nie rzucimy w stronę ateisty solidnej "wiąchy" przekleństw zawierającej "przepiękne" rosyjskie przekleństwo o treści "ch.. ci w d..."
pół żartem pół serio można powiedzieć, że wg Pisma Świętego szczególnie ciężkim grzechem jest ateizm wyznawany przez aktywną lesbijkę lub aktywnego geja, gdyż niepodważalny autorytet jakim jest Saul z Tarsu postuluje zależność przyczynowo-skutkową między ateizmem a homoseksualizmem (kto nie ufa Sebastianowej pamięci niech osobiście przeczyta Rzymian 1:18-28);
zagadką pozostaje, czy wg Saula z Tarsu mniejszą winę ponosiłby biseksualista (który "nie porzucając" naturalnego obcowania z kobietą obcowałby także z mężczyzną).
pół żartem pół serio możnaby odnośnie ateisty w 100% heteroseksualnego postawić roboczo dwie tezy:
1) albo można uznać że ponosi mniejszą winę niż ateista homoseksualny (gdyż popełnia tylko jeden grzech a nie dwa jednocześnie)
2) albo można uznać że ponosi jeszcze większa winę (gdyż nie tylko nie oddaje Stwórcy należnej czci ale jeszcze swoim postępowaniem podrywa autorytet Saulowi z Tarsu).